Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narzeczeni boją się, że koronawirus i wojna w Ukrainie przeszkodzą im stanąć na ślubnym kobiercu

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Czy koronawirus i wojna w Ukrainie wstrzymają śluby i wesela? Czas pokaże...
Czy koronawirus i wojna w Ukrainie wstrzymają śluby i wesela? Czas pokaże... Adam Wojnar
Mamy się pobrać w sierpniu 2022 - mówią narzeczeni z Bydgoszczy. - Suknia, garnitur, obrączki i zaproszenia czekają. Sala tak samo. My natomiast czekamy na rozwój wydarzeń: czy aby wojna w Ukrainie i pandemia nie odwołają naszego wesela.

Zobacz wideo: Tir załadowany po sufit wyjechał z Bydgoszczy do Lwowa

Historia się powtarza. To kolejny rok z koronawirusem. Utrudnia życie ludziom i branżom. Weselnej też. Nadchodzący sezon ślubny zapowiada się trudniejszy przez wojnę w Ukrainie. To, czy wszystkie pary staną na ślubnym kobiercu, stoi pod znakiem zapytania.
- U nas przygotowania do ślubu trwają ponad rok, a i tak przełożyliśmy plan o rok, bo najpierw zamierzaliśmy pobrać się w wakacje 2020 - przyznają narzeczeni z Bydgoszczy. - Wszystko mamy załatwione. Mamy też obawy, czy do wesela w ogóle dojdzie przez pandemię i sytuację na Wschodzie. Może przecież zdarzyć się tak, że fala wojny obejmie Polskę.

Do trzech razy sztuka

Podobne wątpliwości towarzyszą niemal wszystkim przyszłym małżonkom. Niektórzy mówią: - Do trzech razy sztuka, a nadchodzi trzeci sezon weselny. W dwa poprzednie pandemia wykończyła wiele restauracji i innych lokali, organizujących uroczystości. Dała się we znaki też zespołom muzycznym, fotografom, barmanom, firmom cateringowym i wszystkim innym w branży ślubnej. Pośrednio ucierpiały salony kosmetyczne, zakłady fryzjerskie i krawieckie, świadczące usługi dla tego sektora.

Pracownik hotelu pod Bydgoszczą zaznacza: - Mieliśmy nadzieję na poprawę. Pojawiła się zapowiedź normalności. 28 lutego 2022 zniesiono ograniczenia dotyczące organizacji m.in. wesel, z wyłączeniem obowiązku zasłaniania ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych. Cieszyło nas to tym bardziej, że zabawy sylwestrowe, karnawałowe i studniówki nie wszędzie się odbyły. Dla nas każda rezygnacja z imprezy oznacza nie tylko utratę zarobku. Nawet jeśli nie obsługujemy zabawy, ponosimy koszty: pracownicze, utrzymania infrastruktury i za media.

Trudno odrobić straty

Branża gastronomiczna (HoReCa, czyli hotele, restauracje oraz firmy cateringowe) nie może odrobić strat spowodowanych przez COVID-19. Coraz mocniej odbija się to na jej zadłużeniu. - Tylko w ciągu pierwszego pół roku od pojawienia się pandemii, czyli od wiosny do jesieni 2020, zaległości hoteli, restauracji i firm cateringowych wzrosły o 68 milionów złotych i wyniosły już prawie 281 mln zł - informowali eksperci z Krajowego Rejestru Długów jesienią 2020.

Fotograf spod Bydgoszczy, który razem z kolegą kamerzystą robi zdjęcia m.in. na ślubach i weselach, dodaje: - Na 2020 rok tylko w najgorętszym sezonie letnim, czyli od czerwca do września, miałem pracować w co drugą sobotę. Zapowiadał się wyjątkowo dobry okres. Gdy w marcu 2020 pojawił się w Polsce koronawirus, w ciągu dwóch tygodni połowa par w ogóle zrezygnowała z moich usług. Druga połowa przełożyła termin na zaś, przeważnie na jesień. Tyle, że jesienią COVID-19 znowu nas dopadł. Ponownie trzeba było zmieniać terminy uroczystości. W 2021 roku także obowiązywały obostrzenia, więc narzeczeni przesuwali wesela na lato. Nastąpiła swoista kumulacja, lecz nic nam po niej. Nie byliśmy w stanie obsługiwać imprez, które odbywały się w tym samym czasie. Podobny kłopot miały kawiarnie, hotele czy domy weselne. Większość dysponowała miejscami na jedno czy dwa wesela jednocześnie, lecz nie pięć czy sześć, a bywało, że tyle par pytało o jednakowy wolny termin.

Strach przed szóstą falą koronawirusa

Tylko pierwszy lockdown, czyli wiosną 2020, doprowadził do tego, że branża ślubno-weselna straciła jakieś 2 miliardy złotych, a tych lockdownów było kilka.

W dobie wojny rosyjsko-ukraińskiej polska branża weselna podnosi jeszcze jedną kwestię. - Boimy się następnej, to znaczy szóstej, fali koronawirusa - podkreślają właściciele restauracji i hotelarze. - Ona może oznaczać nasz koniec.

Wyjaśniają przy tym: - Jesteśmy całymi sercami za Ukrainą i normalne, że teraz każdy żyje wojną, a nie skupia się na walce z pandemią. Według oficjalnych jednak danych, na Ukrainie zaszczepiło się tylko 35 procent obywateli. Potencjalne zagrożenie COVID-19 wzrasta z każdym dniem, ponieważ coraz więcej ludzi z Ukrainy kieruje się do nas. Jeżeli nadejdzie kolejna koronafala, będzie pewnie maj, a wtedy na dobre zaczyna się sezon ślubów i wesel, do tego przyjęć pierwszokomunijnych.

Kończą: - Rząd wprowadzi obostrzenia, a te mogą nas pogrążyć, bo znowu nie wolno będzie nam zarobić. Gdy covidowa fala odejdzie, będzie już po sezonie weselnym. I być może będzie po nas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska