Nasi samorządowcy, w przeciwieństwie do tych ze Śląska, nie zbijają kokosów

Prezydent Katowic i burmistrzowie Gliwic oraz Dąbrowy Górniczej nie będą mogli już pobierać diet za dodatkowe zajęcia, które pełnią w Komunikacyjnym Związku Komunalnym GOP. O decyzji gliwickiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego "Rzeczpospolita" poinformowała wczoraj.

Przeczytaj także:Halo! Pan prezydent? Samorządowcy boją się udostępniać numery telefonów komórkowych

Sprawa dotyczyła niemałych pieniędzy. W grę wchodziły roczne wypłaty od 32 tys. zł, aż do około 100 tys. Jak czytamy w "Rz" sędziowie uznali, że pełnienie funkcji w KZK GOP to część obowiązków szefów miast. I w związku z tym osobne wynagrodzenie włodarzom po prostu nie przysługuje.

Spośród ponad dwustu podobnych do śląskiego związków międzygminnych w całej Polsce na Kujawach i Pomorzu działa ich zaledwie 14. Sprawdziliśmy, czy szefowie naszych miast i gmin również, śladem śląskich kolegów, dorabiają sobie w tych spółkach.

I tak, na przykład w Związku Gmin Ziemi Kujawskiej działają burmistrzowie: Aleksandrowa Kujawskiego - Andrzej Cieśla, Ciechocinka - Leszek Dzierżewicz, Nieszawy - Andrzej Nawrocki. W oświadczeniu majątkowym Cieśli z kwietnia tego roku brakuje choćby wzmianki o tym, że zasiada on w kręgu przedstawicieli "Związku".

- W ubiegłym roku zrzekłem się funkcji szefa związku - wyjaśnia burmistrz Aleksandrowa. - Teraz jestem już tylko szeregowym przedstawicielem naszej gminy.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

- Czy za pracę w ZGZK dostaje pan jakieś wynagrodzenie? - pytamy.

- Ale skąd, pełnię w nim tylko i wyłącznie funkcję społeczną. Nie pobieram z tego tytułu żadnych diet, uposażeń, ani wypłat - bez wahania odpowiada burmistrz.

Aferę z udziałem śląskich włodarzy Cieśla kwituje śmiejąc się: - No to sobie znaleźli lukratywne posady. Nie ma co. Ja uważam pracę w naszym związku po prostu za mój obowiązek.

Kujawski związek, podobnie jak, na przykład jego odpowiedniki zrzeszające gminy chełmińskie, Nowego Miasta Lubawskiego, czy Ziemi Wąbrzeskiej mają różne zadania. Zajmują się, m.in. gospodarowaniem odpadami komunalnymi, kanalizacją, komunikacją, promocją regionu.

A ile zarabia przewodniczący kujawskiego ZGZK?

- Miesięcznie dostaję 500 zł - wylicza Ryszard Borowski, który oprócz tego, że jest szefem związku, to na co dzień pełni funkcję wójta Konecka (pow. aleksandrowski). - To pieniądze przeznaczane głównie na dojazdy na różne spotkania.

Łatwo policzyć, że roczne wynagrodzenie Borowskiego to w sumie 7 tys. zł. Jego zastępca dostaje już tylko połowę tych pieniędzy, a członkowie zarządu - nic.

- Te kwoty nijak się mają do ogromu obowiązków, z którymi musimy sobie poradzić. Podpisujemy milionowe przetargi na inwestycje służące wszystkim naszym gminom. No i odpowiadamy za nie przed prokuraturą.

Borowski dodaje: - Do pracy w takich międzygminnych związkach powinno się angażować osoby specjalnie oddelegowane. A nie wójtów i burmistrzów.