W szkołach prowadzonych przez Starostwo Powiatowe w Lipnie strachu nie ma. Bo są one na szczeblu ponadgimnazjalnym.
Jedynie w lipnowskim Zespole Szkół Specjalnych działają i podstawówka, i gimnazjum. - Ale tutaj także nie ma zagrożenia zwolnieniami nauczycieli - deklaruje Anna Smu-żyńska, wicestarosta powiatu lipnowskiego.
Oczywiście, podkreśla pani starosta, wiele zależy od naboru na przyszły rok szkolny - niż demograficzny daje się odczuć wszędzie, na każdym poziomie nauczania, a więc także w szkołach ponadgimnazjalnych. - Liczymy na to, że są nauczyciele, którzy, nabywszy praw emerytalnych, skorzystają z nich - mówi Anna Smużyńska.
O tym, jaki będzie nabór na rok szkolny 2017/2018 będzie wiadomo w czerwcu przyszłego roku.
Zobacz również: Ceny paliw poszybowały mocno w górę!
Do tej pory przynajmniej w szkołach, prowadzonych przez starostwo powiatowe, nauczyciele mogą być spokojni o pracę.
Tego spokoju mieć nie mogą nauczyciele szkół lipnowskich, dla których organem prowadzącym jest ratusz - trzy podstawówki i gimnazjum.
- Zwolnienia będą podyktowane przede wszystkim niżem demograficznym - mówi Renata Gołębiewska, sekretarz miasta Lipno. - To nieuniknione. Ale będziemy się starali o to, aby każdy przypadek nauczyciela kwalifikowanego do zwolnienia, rozpatrywać indywidualnie.
Takich zwolnień - tak w podstawówkach (szczególnie na etapie nauczania w klasach I-III), jak i w gimnazjum, może być kilkanaście. - Niekorzystna dla nauczycieli jest także nowa podstawa programowa - mówi Renata Go-łębiewska. I podaje przykład. Jeśli do tej pory w klasach IV-VI było zapisanych sześć godzin języka polskiego, to w nowej podstawie programowej jest ich pięć. Podobnie jest z matematyką.
Jak uważa sekretarz miasta Lipno, nie ma co liczyć na to, że nauczyciele mający uprawnienia emerytalne, odejdą z pracy, co mogłoby zmniejszyć skalę zwolnień. Mają takie prawo, więc pracują nadal. A i na wyludnienie Lipna trudno znaleźć radykalne lekarstwo. Obecnie ilość mieszkańców miasta nad Mieniem spadła poniżej 14 tysięcy.