Firma jest na rynku już od kilkunastu lat. Skupuje wszystkie gatunki grzybów, które mają znaczenie przemysłowe, mało popularnych nie. Suszy je, marynuje, mrozi i soli. Świeże idą na eksport, inne na rynki krajowe.
Drożyzna w koszyku
Sprzedaż trwa praktycznie przez cały rok, ale zdobywanie nowych rynków bywa trudne. Intensywna praca trwa od czerwca do października, później jest więcej spokoju. W tym roku utrzymywały się wysokie ceny grzybów, bo było ich bardzo mało. W Fungopolu mówią, że borowika było w tym roku o 17 procent mniej niż w ubiegłym roku, kurki - o połowę mniej. Maślaka pstrego i sitarza w ogóle nie można było uświadczyć.
Suszą i mrożą
Fungopol jest dobrze przygotowany do przetwórstwa grzybów i runa leśnego. Baza mieści się w Brusach, w budynku po starej mleczarni. Tam jest profesjonalna mroźnia. Segregowanie świeżych grzybów odbywa się w Kinicach, tam też suszy się je. Firma zajmuje się też przetwarzaniem jagód, borówek i żurawiny.
Żyją z grzybów
Brusy i okolice to region, gdzie grzyby są nie tylko przysmakiem na stole, przede wszystkim stanowią źródło utrzymania dla zbieraczy. Żyją z tego całe rodziny. Tradycje przetwórstwa sięgają lat przedwojennych, kontynuują je ze zmiennym szczęściem "Las" i takie firmy jak Fungopol.
Jacek Cis-Bankiewicz, współwłaściciel Fungopolu:
Trafiłem w te strony przez przypadek, byłem na polowaniu i tak już zostało, że czas dzielę na Brusy i Warszawę. Czuję się tu doskonale, jestem pod wrażeniem Kaszub, a wiele zawdzięczam mojemu wspólnikowi Tadeuszowi Skórczewskiemu, który tu na miejscu czuwa nad wszystkim. Szkoda tylko, że w tym roku z grzybami tak krucho.
Nawet maślaków mało
Tekst i fot. Maria Eichler

Czesław Zygmański z Fungopolu suszy podgrzybki. - W tym roku o borowiku można tylko pomarzyć - powiedział "Gazecie".
W bruskim Fungopolu narzekają, że rok nie był dobry dla przetwórni. Pocieszają się, że może w przyszłym będzie lepiej.