- Dlaczego nie chcesz zdjęcia i nie godzisz się na ujawnienie swoich danych, albo chociaż imienia?
- Nikt z moich bliskich nie wie, czym się zajmuję.
- To nielegalne?
- Nie. Mam umowę i takie tam. Wszystko cacy.
- To dobra praca?
- Najlepsza na świecie. Prawie nic nie robię, a zarabiam nawet do 3 tys. miesięcznie. Czasami mniej. Zależy ile pracuję.
- O.K, to na czym polega twoja praca?
- Siedzę przed kamerą i udaję, że piszę na klawiaturze.
- Że co?!
- Filmuje mnie kamera podłączona do internetu. I tak przez kilka godzin dziennie.
- Nie rozumiem. Możesz jaśniej?
- ,,Rozmawiam'' z mężczyznami, którym spodobało się moje zdjęcie. Oni płacą za połączenie ze mną.
- Kim są?
- To najczęściej Niemcy.
- Musisz perfekcyjnie znać niemiecki!
- No właśnie nie. Kamera filmuje mnie od dekoltu w górę. Dłoni nie widać, ja tylko udaję, że z nimi pisze. Tak naprawdę robi to tłumaczka, która jest obok, a której nie widać. Tłumaczy mi, co oni napisali, ja odpowiednio reaguję - niby zaskoczeniem, smutkiem czy podobnie, a ona daje wpisuje niby moją odpowiedź.
- To seks-kamerka?
- Nie, absolutnie, to nie ma nic wspólnego z seksem. Jestem też w ubraniu, choć oczywiście kawałek szyi odsłaniam. Ale mam zawsze bluzkę. To nie ma nic wspólnego z pornografią. Jeśli facet z czymś takim wyskoczy, mam prawo natychmiast go odłączyć od mojego profilu. Nie mogę mu podać swojego numeru, a jeśli on poda swój, nie mogę z niego skorzystać. To nie ma nic wspólnego z umawianiem się, randkami czy czymś takim. Nawet więcej: regulamin tego zabrania.
- O czym piszą?
- Z reguły to samo. Że z żoną im się nie układa, że są sami, nieszczęśliwi, że spotkało ich coś przykrego, że im smutno. Moim zadaniem jest robić zatroskaną minę, albo zaskoczoną i tyle. Czasami proszą, bym napisała im coś o sobie, czym się zajmuje, co robię i takie tam. Czasami proszą, bym pokazał im dłonie, wstała, pomachała. Robię to i tyle.
- Nie boisz się, że któryś z twoich rozmówców to psychol, który zapamięta cię i odnajdzie?
- Nie. Dostęp do witryny, na której jest moje zdjęcie z zachętą do rozmowy jest ograniczony. Mogą na nią wejść tylko ci, którzy wykupią specjalną kartę. Wcześniej są mocno sprawdzani. Ze względów bezpieczeństwa nie zaloguje się do mnie nikt z Polski. Poza tym ci panowie nie wiedzą, skąd jestem, ile naprawdę mam lat i jak się nazywam. Im też sprzedawana jest fałszywa wersja. Zresztą chyba ich to nie obchodzi. Chcą pogadać z ładną dziewczyną i tyle.
Pełna rozmowa o najlepszej pracy na świecie na www.gazetalubuska.pl