- Jak po trzech tygodniach rządów postrzega pani Dom Pomocy Społecznej w Kamieniu?
- Dobrze. Nie zauważyłam niesnasek w załodze. Praca przebiega właściwie, bo załoga jest kompetentna. Przygotowujemy stronę internetową i folder, w którym chcemy się pokazać, jak żyje i co robi 70 mieszkańców DPS. Mamy pełną obsadę, a DPS jest placówką ze standaryzacją.
- Mieszka pani w Zabartowie, do Kamienia jest daleko, a do tego jeszcze musi pani godzić obowiązki dyrektorki z funkcją radnej wojewódzkiej...
- Z domu do Kamienia mam tylko 30 kilometrów. W DPS jestem również popołudniami i wieczorami, ale też w soboty i niedziele, gdy trzeba. Bycie radną pomaga mi w rządzeniu DPS, ponieważ jestem członkiem komisji społecznej w sejmiku, a poza tym współpracuję z Regionalnym Ośrodkiem Polityki Społecznej. Uważam, że udaje mi się to godzić.
- A co z kampanią wyborczą, bo zdecydowała się pani kandydować? Bierze pani urlop?
- Spokojnie podchodzę do wyborów. Planuję wyważoną kampanię i to po, a nie w pracy. Sądzę, że nie będzie to kolidować z moimi obowiązkami w DPS.
- Startując, nie traktuje pani poważnie dyrektorowania w DPS...
- Ależ skąd. Mam powierzenie obowiązków na pół roku i nie ode mnie zależy, czy będę tu dłużej. To rola zarządu powiatu. Jestem otwarta na propozycje.