https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcieli oddać ani guzika

Maria Eichler
Fot. Aleksander Knitter
W niedzielę Krojanty zapełniły się tysiącami ludzi. Szarża ułańska z 1939 r. jak magnes przyciąga widzów.

Dopisała pogoda, co jest najważniejszym atutem plenerowych imprez. Najpierw więc jak co roku przy pomniku poległych z 18 Pułku Ułanów Pomorskich oddano hołd żołnierzom września i w ich intencji odprawiono mszę.

Ułańskie przebieranki

Druga część należała już do tych, którzy są miłośnikami historii i przebierają się w mundury z epoki, by przybliżyć ją innym. Polski Klub Kawaleryjski tym razem najpierw zaprezentował krótkie widowisko o jednej z potyczek w 1939 r. między Mławą a Ostrołęką, by potem przedstawić - już nie trzyminutową - inscenizację szarży pod Krojantami. Nie sposób było się nudzić - wystrzały, wybuchy, dymy i ogień to wszystko ubarwiało spektakl w plenerze, na dodatek więcej było aktorów, i po stronie polskiej, i niemieckiej. Pojawiły się pojazdy zmechanizowane, nad głowami latał samolot ze swastyką i zrzucał "niemieckie" ulotki", galopem przelatywały konie, a ułani wymachiwali szablami. Autorem scenariusza był Jerzy Hanisz, którego tym razem tym razem nie zawiódł reżyserski nos - było ciekawie i z efektami.

Załoga na szóstkę

- Chyba udało się najlepiej z dotychczasowych imprez - nie ukrywa wójt Zbigniew Szczepański. - To była wspaniała lekcja historii i patriotyzmu, a wojewodzie tak się podobało, że zapowiedział się z kolejną wizytą.

Wójt jest pełen uznania dla setek ludzi, którzy pracowali na sukces w Krojantach. - Moi pracownicy stali się kucharzami i kelnerami, robili wiele innych rzeczy - mówi. - Załodze stawiam bez wahania szóstkę.

Atrakcje w Krojantach to nie tylko rekonstrukcja wydarzeń sprzed lat. Sporo kramów oferowało wojskowe ciuchy i akcesoria, poczta polowa jak ciepłe bułeczki sprzedawała kartki z Krojant, można się było przejechać bryczką, zjeść grochówkę i inne pyszności. Do oglądania były wojskowe okopy i szpital polowy, działała radiostacja. Do posłuchania - orkiestra wojskowa z Elbląga i zespół "Kaszebe".

Straty - jeden ze strażaków po spotkaniu z koniem ma złamaną nogę.

Zimny prysznic

Koszt całości to ok. 80 tys. zł. W tym roku organizatorów spotkała przykra niespodzianka, bo za udział wojska muszą zapłacić aż 17 tys. zł. Co prawda dostali z MON 15 tys. zł, ale okazuje się, że jakby tego nie było. Chcą monitować w ministerstwie, by na przyszły rok jednak takiego zimnego prysznica nie było. Impreza się rozrasta i pilnie potrzebuje mecenasa - i w województwie, i w MON.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska