Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma już bramy do Zachemu, ale nieodpowiedzialne zachowanie na tym terenie może doprowadzić do śmierci

agad
Dariusz Bloch
Ludzie urządzili park krajobrazowy na terenach po zakładzie, w którym przez lata produkowano chemię. Wygląda, jakby zupełnie nie było tam kontroli.

Nie boi się pan tutaj przychodzić? - zapytaliśmy mężczyznę spacerującego z psem. Odpowiedział: - Czego? Ładne widoczki i idealne miejsce, by się osiedlowy psiak wyhasał. Mieszkam niedaleko, jeszcze do niedawna nie można było tutaj wejść. 

Palą, piją, ćpają

Do 1 lipca, żeby dostać się na teren po dawnym Zachemie, należało pokazać przepustkę. Od tego czasu brama jest otwarta dla wszystkich. Miasto odkupiło część dróg od syndyka byłego zakładu i udostępniło je do powszechnego użytku. Oficjalnie dlatego, by ułatwić przedsiębiorcom dojazd do firm i parku przemysłowego. Niestety, urzędnicy nie przewidzieli nieodpowiedzialnych zachowań osób, które nie zdają sobie sprawy z zagrożeń, jakie tam występują.

- Kilka dni temu aż przetarłem oczy ze zdziwienia, gdy zobaczyłem dzieci biegające po dachu zniszczonego budynku, który w każdej chwili mógł runąć - opowiada nam właściciel jednej z firm na tym obszarze. - W okolicy są opustoszałe budynki, różne dziury, głębokie nawet na kilka metrów i również miejsca, w których ziemia może się zapaść. Apeluję do rodziców, by pilnowali swoje pociechy.

Inny przedsiębiorca dodaje: - Młodzież przychodzi do lasu palić, pić i ćpać. Już nawet nie chcę myśleć, co można znaleźć między drzewami w miejscu, w którym przez długie lata produkowano ciężką chemię. Raz w nocy widziałem, jak kilka osób urządziło sobie wyścigi samochodowe. Złomiarze wynoszą co tylko się da. Niedawno ktoś ukradł kable światłowodowe i mieliśmy problem z dostępem do internetu.

Kierowca jednej z firm też ma szokujące wspomnienia: - Jadę ciężarówką, mam na przyczepie kilka ton piachu, a tu mi nagle wyjeżdża kobieta na rowerze z dzieckiem na bagażniku! Struchlałem, ale na szczęście zdążyłem zahamować. To teren produkcyjny, a niektórzy uprawiają jogging! Cud, że jeszcze nikomu nic się nie stało.

Dzwonimy i będą znaki!

- Co też pani opowiada? Ale dobrze, że pani dzwoni - naszymi informacjami zaskoczyliśmy Annę Mackiewicz, _wiceprezydent Bydgoszczy. _Kilka godzin po naszym telefonie miała dobre wieści.

- Nie mamy wpływu na ludzkie zachowania. Zobowiązałam jednak straż miejską do inwentaryzacji, by było wiadomo, w których miejscach jest szczególnie niebezpiecznie. Później na pewno staną tam znaki lub tablice ostrzegawcze.

Strażnicy nie otrzymali dotąd żadnego sygnału, by na zachemowskiej ziemi dochodziło do łamania prawa. - Wkrótce zlustrujemy teren pod kątem zagrożeń - obiecuje Jarosław Wolski, przedstawiciel bydgoskich municypalnych. Policja przypomina sobie m.in., jak ktoś zadzwonił z informacją o mężczyznach na rozpędzonych ścigaczach.

- Jednak, gdy dotarliśmy na miejsce, już ich nie było - zdradza podk. Przemysław Słomskiz komendy wojewódzkiej. Twierdzi, że jego koledzy po fachu mają pod kontrolą tę część miasta.

Służby już otrzymały wyraźny znak, by Zachem wziąć szczególnie pod lupę. Niestrzeżona działka, czyli taka, do której każdy ma dostęp, okazała się składowiskiem groźnych substancji chemicznych.

- Siódmego lipca znaleźliśmy tam pojemniki z odpadami chemicznymi i kwasem solnym - wspomina st. brygadier Tomasz Płaczkowski, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. - Zabezpieczyliśmy je do czasu przyjazdu policji i inspektorów ochrony środowiska. Właściciel działki został zobowiązany do jej uporządkowania.

Oto to składowisko:

a

f

(Fot. Nadesłane)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska