Szkoła, do której uczęszcza coraz mniej uczniów, oraz internat, w którym są wolne miejsca, to problem, z którym musi się zmierzyć obecny zarząd.
- Kiedy pan Kujawiak budował Sypniewo, podziwiałem go - mówi Czytelnik. - Rozmach tej inwestycji mnie powalał. Teraz, z perspektywy czasu, myślę, że to był jednak błąd. Trzeba było budować tę szkołę w Więcborku. W czasach, kiedy nie ma tam jak dojechać, traci rację bytu. Lepiej, żeby kilka osób z Sypniewa dojeżdżało do Więcborka, niż dojeżdżać miałaby cała szkoła. A do tego budynki zbudowano na bardzo dobrych gruntach, bo ziemia ma tam drugą klasę.
Józef Kujawiak twierdzi jednak, że nie zmieniłby swojej decyzji. - Czy my potrzebujemy rolników z Marszałkowskiej, którzy uczą się hodowli trzody na ekranie komputera? - pyta Kujawiak. - Szkoła rolnicza ma rację bytu na wsi, gdzie są praktyki. Wiem, że w Więcborku chcieliby, żeby przenieść szkołę, ale nie tędy droga.
Jak twierdzi Józef Kujawiak, nie jest tajemnicą, że więcborskie placówki chętnie zajęłyby się sypniewskimi uczniami, ale jego zdaniem Sypniewo to także miejsce, gdzie poznaje się nowe technologie produkcji czy żywienia trzody.
- Nie żałuję tego kroku - mówi Kujawiak. - Może teraz szkoła przeżywa trudności, ale wierzę, że ludzie się opamiętają i nadejdą dobre czasy dla edukacji rolniczej. Może trzeba iść w stronę szkoleń dla rolników? Czy komuś się to podoba, czy nie, rolnicy muszą być światli. Po to jest ta szkoła.
Czytaj e-wydanie »