A wicepremier (i krnąbrny wychowanek) dowiódł, że o szkole nie zapomniał. Niewątpliwie, na jubileuszowym zjeździe grał pierwsze skrzypce.
Sypniewski "rolnik" stara się o powrót pod skrzydła ministra rolnictwa. Moment wydaje się najlepszy, skoro akurat to stanowisko dzierży dawny wychowanek. A starosta Stanisław Drozdowski wraz z całym powiatem chce ugrać jak najwięcej, bo zależy mu, aby ZSCKR w Sypniewie stał się ministerialny, ale bez dochodowej części, czyli gorzelni i gospodarstwa pomocniczego. Jeśli do tego dołożyć milionowe nakłady na remonty, które powiat ma nadzieję odzyskać, to nic dziwnego, że Leppera witano w Sypniewie jak bohatera. To po prostu ma się opłacić.
Rudolf to legenda
Jubileusz 60-lecia "rolnika" odbywał się na dziedzińcu przed pałacem, który niegdyś był internatem, a teraz jest luksusowym pałacem i restauracją.
Niejednemu absolwentowi kręciła się łezka w oku, gdy 353 uczestników jubileuszu zaproszono na pałacowe salony. Najstarsi wspominali nieżyjącego już Aleksandra Rudolfa, kierownika internatu, który preferował wojskowy dryl. - Wszystko było na baczność i spocznij - wspomina Mikołaj Żuchliński z Chojnic. - Ranne apele, czapki z głów. Takie wychowanie się pamięta.
Ten dryl był jak znalazł, bo większość absolwentów z pierwszych roczników z marszu szła do pegeerów. Bywało, że z dyplomem technika rolnika szefowali setkom ludzi i zarządzali olbrzymimi majątkami. - A studia to się robiło w trakcie i to dużo, dużo później - wspominjają.
32 lata Kujawiaka
Oficjalną historię szkoły przedstawił obecny dyrektor Marian Basa. Poinformował, że mury "rolnika" opuściło ponad 5,5 tys. absolwentów i przewinęło się około dwustu nauczycieli. ZSCKR w swej 60-letniej historii miał aż ośmiu dyrektorów, a najdłużej panujący Józef Kujawiak przypomniał, że na siedmiu dyrektorów przypadają 32 lata rządów "rolnikiem", a na niego jednego aż 28 lat. - Za Kujawiaka to wszystko się rozrosło - zapewniali wychowankowie. - Z małej szkoły rolniczej zrobił wielką z bazą dydaktyczną i pomocniczą oraz z przyzwoitymi mieszkaniami dla pracowników. Kujawiak życie oddał tej szkole, jej wielkość to jego zasługa.
O jubileuszu nie zapomniał też mieszkający od lat w Warszawie dyrektor Zygmunt Zmyślony. Choć nie przyjechał, przesłał pozdrowienia dla uczniów, które odczytał Józef Kopeć.
Absolwenci też pamiętają o swojej szkole - choćby Józef Maciej Roślicki z Paradyża, który założył stowarzyszenie "Służmy Innym", czy Regina Wrębel, dyrektorka Zespołu Szkół Leśnych i Agrotechnicznych w Tucholi. Na zjazd do Sypniewa przywiozła nie tylko upominek od zaprzyjaźnionej szkoły, ale i całą orkiestrę dętą tucholskiego "leśnika". A Marek Tyda z Kęsowa wręczył tablicę upamiętniającą 60-lecie.
Sławy i kadry
Nie sposób zapomnieć, że dla Krajny Sypniewo faktycznie było kuźnią kadr.
Gdzie nie spojrzeć, absolwenci rolnika albo nauczyciele. Wojciech Głomski, Józef Kujawiak, Henryk Pawlina, Dariusz Krakowiak, Stefania Warylak, Jolanta Madej, Anna Szuca, Regina Wrębel i wielu, wielu innych. Są we władzach samorządowych każdego szczebla. Burmistrzowie, starostowie, dyrektorzy wydziałów w magistratach albo w szkołach, no i oczywiście szefowie albo właściciele wielkich gospodarstw.
Sypniewo skończyły też sławy ponadregionalne - w pierwszym roczniku maturzystów Sypniewo wypuściło wojewodę bydgoskiego Stanisława Kubczaka, a teraz może się chwalić Lepperem, który dostał dyplom technika rolnictwa w 1974 r. Wicepremier, jak na mającego władzę absolwenta przystało, przyjechał do Sypniewa z prezentami.
I to nie tylko z pucharem dla szkoły, ale i odznaczeniami "Zasłużony dla Rolnictwa" dla kilkudziesięciu nauczycieli. Dla Floriana Klei, który nauczył go jeździć ciągnikiem, ale szczególnie dla dwóch panów. - Mam dług u dyrektora Kujawiaka i profesora Szucy - mówił. - Spuśćmy jednak zasłonę milczenia, dlaczego.
Nie dociekać
I choć wicepremier nie chciał wnikać w szczegóły sprzed ponad 30 lat nie brakowało takich, którzy dobrze pamiętali, że z powodu bójki miał być relegowany i tylko dobremu sercu tych dwóch panów zawdzięcza ukończenie szkoły.
A po zjeździe dyrektor Marian Basa wraz z władzami powiatu sępoleńskiego mają więcej śmiałości do odwiedzania ministerstwa rolnictwa. - Tu siedzi wasz człowiek i dopóki jestem wicepremierem i ministrem chcę wam pomóc - zachęcał Lepper. - Co wizyta powinno być coś załatwione dla Sypniewa, może znajdą się też jakieś fundusze?