Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie rezygnujcie z marzeń

Marta Gralewska
Kuba Zaremba z żoną Moniką
Kuba Zaremba z żoną Moniką
Rozmowa z Jakubem Zarembą, muzykiem.

Nie rezygnujcie ze swoich marzeń
Rozmowa z Jakubem Zarembą, muzykiem.
- Jak zaczęła się pana przygoda z muzyką?
- W średniej szkole, razem z dwoma kolegami: Sławkiem Jabłońskim i Darkiem Krzemińskim postanowiliśmy stworzyć zespół. Tak naprawdę to oni go założyli, a ja dołączyłem nieco później. Od jakiegoś czasu "pogrywałem" jako prezenter na dyskotekach, więc miało to być pomocne przy tworzeniu muzyki. Dodatkowo mam wykształcenie muzyczne, więc to również działało na korzyść. Zespół nazwaliśmy "Eternal Power" i po kilku tygodniach współpracy powstało nagranie "Forget". Utwór ten, przy wokalnym współudziale siostry Sławka - Kasi, okazał się sporym zaskoczeniem nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla słuchaczy. Gościł on około trzech miesięcy na liście Radia "W" docierając aż do siódmego miejsca. Niestety, ze względu na to, że studiowaliśmy w różnych miastach, nasze drogi rozeszły się. Zanim to nastąpiło, zdążyliśmy jeszcze nagrać album dla wytwórni "Marfix".
- To spory sukces jak na początkujących muzyków.
- Sukces faktycznie spory, ale podejrzewam, że słuchacze odebrali to bardziej jako ciekawostkę z własnego miasta. Niestety nie mieliśmy możliwości, aby sprawdzić, jak zostałby przyjęty w całej Polsce.
- Gdzie powstawały wasze utwory? Było to garażowe studio, czy coś bardziej profesjonalnego?
- Na początku graliśmy w naszych domach. Tam tworzyliśmy muzykę. Do nagrania wokali wynajęliśmy jednak studio Włocławskiego Ośrodka Edukacji i Promocji Kultury. Mimo tego, że zespół rozpadł się, w dalszym ciągu już na własną rękę próbowałem pisac nowe nowe utwory, jednocześnie grając jako D'J w wielu dyskotekach w regionie. W grudniu 1999 roku poznałem Andrzeja Mensfelda (DJ Brush) któremu towarzyszyłem w wyjazdach do wielu dyskotek w całym kraju. Wcześniej przyjąlem pseudonim Q-bass, aby być rozpoznawalnym przez szersze grono odbiorców. Podczas jednego z wyjazdów, konkretnie do dyskoteki "Caro" w Boguszewcu, poznałem jej właściciela - Marka, który poprosił mnie o stworzenie intro dla jego dyskoteki. Nie wiem, jak to się stało, że z tak zwanego intro wyszło mi coś, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Był to utwór "Ręce do góry". Po sukcesie, jaki utwór ten odniósł w dyskotece, zdecydowaliśmy się razem z Dj Brush'em zaprezentować go szerszej publiczności. Piosenka została wydana na kompilacje firmy DeeJay Mix Club z Warszawy i w ciągu kilku tygodni zawojowała całą Polskę. Tak naprawdę dopiero wtedy wszystko się zaczęło... Wkrótce powstały: "Nocna jazda" i "Niedzielny kac". Nikt, naprawdę nikt, łącznie z nami, nie spodziewał się aż takiego sukcesu. Kilka miesięcy później powstał materiał na całą płytę i rozpoczęliśmy koncertowanie w klubach całej Polski, Niemiec jak również USA. Muszę wspomnieć również o bardzo ważnej dla mnie osobie w tamtym okresie. Jest to człowiek , który zawsze we mnie wierzył i mobilizował do pracy. Prawdopodobnie dzięki niemu nigdy nie zaprzestałem tworzenia i dalej usilnie dążyłem do celu. Tą osobą jest Jacek Zasadziński - DJ Bocian.
- Jak przyjaciele reagowali na to co robisz ?
- Jeszcze w szkole średniej większość z nich nie brała tego poważnie. To, co robiliśmy traktowali jako zabawę, czyli zupełnie odwrotnie niż my sami.
- Jak poznał pan swoją żonę? Z tego co mi wiadomo, ona także jest związana z muzyką.
- Monikę poznałem w Rabce, podczas Mistrzostw Podhala Prezenterów Dyskotek. Miała tam zagrać koncert, gdy ja zamierzałem się wówczas tylko bawić. Poznaliśmy się, ale nie od razu zaiskrzyło... Kilka tygodni później graliśmy koncerty w tym samym klubie. Zaczęło się od długiej rozmowy po koncercie... Oboje poczuliśmy, że wiele nas łączy. I tak zostało do dziś. Jesteśmy razem już prawie dziesięć lat.
- Na początku kariery ogólnopolskiej, występował pan w duecie z Dj Brush' em. Obecnie jest to Monika MP-Project. Skąd ta zmiana?
- Niestety nie mogliśmy się z Andrzejm porozumieć co do kształtu muzycznego naszego następnego materiału , więc stwierdziliśmy, że lepiej będzie jeśli będziemy nagrywać osobno. Jednocześnie wydawca mój i Moniki miał pomysł, abyśmy spróbowali nagrać materiał razem. Rozpoczęło się od singla "Jump-reza" wydanego w 2001 roku i tak trwa do dziś.
- Jakie są plusy a jakie minusy takiej "rodzinnej" współpracy?
- Najważniejsze z nich to, że musieliśmy nauczyć się przebywać ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale w końcu jesteśmy małżeństwem więc z tym nie było większego problemu. Plusem jest też to, iż wszystkie profity płynące ze współpracy z żoną wpływają do "wspólnego garnka".
- Skoro poruszył pan temat finansów... Czy zajmowanie się muzyką profesjonalnie może się opłacać?
- Jak najbardziej. Nie są to kwoty, które inkasują gwiazdy, takie jak Doda, ale zawsze powtarzam, że na bułki mi nie brakuje.
- Muszę spytać także, dlaczego nie słychać pana utworów w rozgłośniach radiowych, ani nie można obejrzeć pana teledysków w stacjach muzycznych?
- To jest, niestety, największy problem. Ze względu na rodzaj muzyki - dance - jak również i chyba przede wszystkim na rodzaj i tematykę tekstów, rozgłośnie radiowe boją się emitować moich nagrań, aby nie wzbudzać zgorszenia. Jednak jeżeli chodzi o tak ostatnio popularne rozgłośnie internetowe, można tam słuchać naszej muzyki regularnie.
- Żadna stacja telewizyjna nie była zainteresowana pana utworami?
- Tego nie powiedziałem. Niecałe dwa lata temu, telewizja TVN zainteresowała się naszym nagraniem pod tytułem "Przeleć mnie". Utwór był tak sporym hitem, że nie dało się go ignorować, udawać, że coś takiego nie istnieje. W związku z tym właściciele stacji zdecydowali się zaprosić nas do jednego z odcinków programu: "Rozmowy w toku" redaktor Ewy Drzyzgi. Wystąpiliśmy tam obok zespołu Vox" i Bohdana Smolenia. Tytuł odcinka brzmiał: "Przeleć mnie - czyli piosenki, które chwytają".
- Czy po tylu latach na rynku, kluby i organizatorzy imprez nadal są zainteresowani waszymi występami?
- Oczywiście. Oferty wpływają non-stop, co może świadczyć o niesłabnącym zainteresowaniu naszym zespołem. Aktualne informacje o terminach występów można sprawdzić na naszej stronie internetowej : www.q-bass.pl

Tam również znajdą państwo nasze najnowsze produkcje i galerię zdjęć.
- Kiedy będzie można pana zobaczyć we Włocławku?
- Prywatnie pewnie niedługo, gdyż co jakiś czas odwiedzam rodzinę. Zawodowo natomiast... to już nie zależy ode mnie. Jeśli któryś z włocławskich klubów zdecyduje się zaprosić nas, wówczas razem z Moniką z pewnością się tam pojawimy.
- Czy chciałby Pan na koniec powiedzieć coś naszym czytelnikom?
- Przede wszystkim, żeby nie rezygnowali ze swoich marzeń, żeby uparcie dążyli do celu, bez względu na opinię innych.Jak to widać na moim przykładzie, można zrealizować swoje cele jeśli bardzo się tego chce.
Rozmawiała Marta Gralewska.
Tekst pochodzi z mięsiecznika "Śródmiejskie Wieści", który powstał dzięki projektowi finansowanemu przez Unię Europejską, a realizowanemu przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska