Najpierw były to gliniane dzwoneczki wypalane w domowym piecu. Potem, gdy umiejętności przybywało, zajął się garncarstwem. Tak zrodziła się pasja, która z czasem stała się sposobem na życie.
Warsztat otworzył osiem lat temu. - Napisałem projekt skierowany do osób pracujących, które chcą otworzyć własną działalność. Został wysoko oceniony. Otrzymałem dofinansowanie i mogłem kupić piec garncarski i sprzęty. To był początek. Potem był kolejny projekt...
Czytaj: Roman Grubich wędruje po bagnach i fotografuje ptaki. Jest najlepszy
Dziś w jego Warsztacie Garncarskim "Garniec" w Lipkuszu - między Koronowem a Pieczyskami - nie tylko pokręcić można kołem garncarskim i zobaczyć, jak dawniej garnki lepiono. Warsztat rozrósł się. Są żarna kamienne, na których - kto ma tylko ochotę - może się przekonać, ile siły drzewiej trzeba było włożyć, by mieć kaszę czy mąkę. Jest skansen, do którego gospodarze ściągają przedmioty i urządzenia używane niegdyś w gospodarstwie. Ostatnio XIX-wieczny żelazny wóz do słomy przywieziono pod Koronowo aż z Lubelszczyzny. Gospodarze zajmują się także wikliniarstwem. Potrafi ą poprowadzić warsztaty czerpania papieru i filcowania...
W ramach wioski ginących zawodów Tomasz Poraziński współpracuje z około 20 rzemieślnikami , m. in. kowalem, witrażystą, skórnikiem. Niemal co weekend jeździ z pokazami. Ostatnio do Łabiszyna i Brodnicy. Ale bywa też dalej, np. na Śląsku czy na Wybrzeżu. Dlatego latem do Lipkusza zaprasza turystów raczej w tygodniu. Zapewnia, że będzie ciekawie.