Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie uszkodziłam żadnego mienia, użyłam farby zmywalnej w kilka minut, której zmycie kosztuje parę złotych

Karina Obara
Karina Obara
- Miałam poczucie odrealnienia, kiedy siedziałam w komendzie policji i po trzech godzinach przesłuchania dowiedziałam się, pod jakim zarzutem jestem zatrzymana - mówi Elżbieta Podleśna, aktywistką, która jest oskarżana o propagowanie ustroju totalitarnego za napis „PZPR”. - Pomyślałam: Boże, to się naprawdę dzieje, historia jest wywrócona do góry nogami! Bohaterem i dekomunizatorem jest prokurator stanu wojennego. On przeprowadza proces dekomunizacji? To tak, jakby proces amnestii przeprowadzał sprawca zbiorowych gwałtów.
Elżbieta Podleśna: - To, co zrobiono ze społeczeństwem wykorzystując często nieświadomość, bardzo złą edukację i siejąc na tej pożywce nienawiść, to
Elżbieta Podleśna: - To, co zrobiono ze społeczeństwem wykorzystując często nieświadomość, bardzo złą edukację i siejąc na tej pożywce nienawiść, to jest tragiczne i wiele osób wierzy, że prokurator Piotrowicz jest zbawcą i dekomunizatorem, a ja komunistyczną gnidą i córką ubeka. archiwum prywatne

- Dlaczego w Golubiu-Dobrzyniu i Wąbrzeźnie na oknie biura senatora Andrzeja Mioduszewskiego i posła Krzysztofa Czabańskiego (obydwaj z PiS) napisała pani „PZPR”, a na chodniku przed budynkiem - „Czas na sąd ostateczny”?
- Przyglądam się temu, co robi PiS od momentu wygranych wyborów, w jaki sposób próbuje zmieniać ustrój państwa i jestem przerażona, jak ta partia chce doprowadzić do jednowładztwa. To sytuacja, w której istnieje przewodnia „siła narodu” i jakaś zupełnie nieznacząca reszta pozbawiona głosu. Obserwowałam, jak podczas ostatnich obrad komisji po 30 sekundach wyłączane są mikrofony posłom opozycji, bo partia rządząca ma takie widzimisię. I robi to przedstawicielom parlamentarnym! Na miłość boską, jakie my mamy jeszcze pozostawione środki wypowiedzi, wyrazu i protestu? Zostały jeszcze okruchy wolnych mediów, ale wiele z nich zaczęło się już dostosowywać do panujących obyczajów i widać coraz bardziej, jak się asekurują. Nawet tak znakomity reżyser jak Wojciech Smarzowski robi teledysk, który ma rzekomo jednoczyć Polaków. Zestawia w jednym faceta, który ma napisane na koszulce: „śmierć wrogom ojczyzny” z dziewczyną z hasłem: „moje ciało, mój wybór”. Coś tu jest nie tak. Nie stanę obok neofaszysty. Mogę z nim rozmawiać, bo mój zawód polega na rozmowie, co mu zrobiono z głową, z poglądami, ale nie jestem w stanie traktować na równi hasła, które się upomina o prawa jednostki z hasłem, które odbiera ludziom prawa.

Przeczytaj także: Najnowsze ustalenia w sprawie napisów przed biurami poselsko-senatorskimi PiS w Wąbrzeźnie i Golubiu-Dobrzyniu [zdjęcia]

- I teraz będą panią sądzić za nawoływanie do propagowania ustroju totalitarnego.
- To jakiś nieprawdopodobny absurd. Miałam poczucie odrealnienia, kiedy siedziałam w komendzie policji i po trzech godzinach przesłuchania dowiedziałam się, pod jakim zarzutem jestem zatrzymana. Pomyślałam: Boże, to się naprawdę dzieje, historia jest wywrócona do góry nogami! Bohaterem i dekomunizatorem jest prokurator stanu wojennego. On przeprowadza proces dekomunizacji? To tak, jakby proces amnestii przeprowadzał sprawca zbiorowych gwałtów. Wie pani, co jest najgorsze w tym wszystkim?

- Cynizm?
- Och, to wiadomo. Niezależnie kto rządzi, ma własne interesy. Ale to, co zrobiono ze społeczeństwem wykorzystując często nieświadomość, bardzo złą edukację i siejąc na tej pożywce nienawiść, to jest tragiczne i wiele osób wierzy, że prokurator Piotrowicz jest zbawcą i dekomunizatorem, a ja komunistyczną gnidą i córką ubeka. Nota bene mój ojciec był członkiem „Solidarności”, co zostaje zawsze usuwane z moich wypowiedzi w TVP Info. Jestem przedstawiana jako córka człowieka z aparatu opresji, ponieważ mój ojciec był sędzią i jako sędzia (a było ich dwóch w Lublinie) został członkiem „Solidarności”, co wówczas było bardzo trudnym wyborem. Jak mam się czuć, gdy czytam, że mój ojciec był ubekiem, a obok widzę tryumfującą twarz Piotrowicza?
W najgorszym koszmarze nie byłabym w stanie sobie wyobrazić, że można tak źle wykorzystać wolność.

Zobacz także wideo: Referendum konstytucyjne prezydenta Dudy

źródło: vivi24/x-news

- Prawa strona mówi, że to pani nawołuje do nienawiści, bo zaatakowała biura polityków PiS, a mogła pani użyć innych środków.
- Jakich? 11 listopada, rok temu w Warszawie Obywatele RP robili pikietę, mieli baner ze zdjęciem maszerujących faszystów w Norymberdze i zostali zwinięci pod zarzutem propagowania faszyzmu. Używałam już wszystkich środków. W manifestacjach KOD-u uczestniczyłam od początku, przeprowadziłam setki rozmów, pisałam uchwały, wypowiadałam się w mediach, pikietowałam. To nie odniosło żadnego skutku. Jestem psycholożką, psychoterapeutką, nie posługuję się agresją. Nie uszkodziłam żadnego mienia, użyłam farby zmywalnej w kilka minut, której zmycie kosztuje parę złotych. To nic w porównaniu z tym, jak młodociane byczki, neofaszyści pobili nas, gdy stałam wraz z innymi protestującymi 11 listopada na moście naprzeciwko tzw. marszu niepodległości. Używam środków łatwo usuwalnych, które nie powodują destrukcji drugiego człowieka. Jeśli ktoś nie potrafi umyć szyby, mogę wydać stosowne instrukcje. Następnego dnia po moim „ataku” przejeżdżałam w drodze do komendy policji obok tego miejsca i śladu nie było. Za to władza, przeciwko której protestuję, używa środków, które będą trwałe w skutkach, bo do zmiany tego, co psuje PiS nie wystarczy zwykłe przejechanie ścierką. To głębokie przeobrażenie w ludziach, w ich świadomości. Ja temu mówię „nie” w wyrazisty sposób. Żaden inny środek wyrazu nie sprawił, że media zainteresowały się tym, co mówię na taką skalę. Wolałabym być popularna z powodu mojego zawodu, a nie protestu.

- Co musi się stać w psychologu, który przecież z natury zawodu stoi pośrodku, aby posunął się do tak desperackiego kroku, jak pani, wiedząc, że poniesie tego dotkliwe konsekwencje?
- W psychologii nie zmusza się ofiary do negocjacji ze sprawcą ani nie używa się mediacji. Nie mówi się: proszę się dogadać, staje się po stronie ofiary. W swoim zawodzie pracuję ze sprawcą przemocy, gdy zmusza go do tego sąd albo gdy sprawca chce się zmienić. PiS-u nikt do zmiany nie nakłoni, bo podejrzewam, że Trybunał Sprawiedliwości też zostanie zlekceważony przez tę partię. Gdy staję po stronie ofiary, pracuję z nią po to, aby odzyskała siły, moc, nie czuła się bezradna. Staję więc po stronie tych z nas, którzy czują niemoc, ale nie mają siły zawołać: „nie”! Nie nawołuję do nienawiści, ale do tego, by ci, którzy się nie zgadzają na niszczenie państwa, mieli odwagę reagować. Jestem więc po stronie skrzywdzonych i dodaję im sił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska