Do niebezpiecznego wypadku doszło około godziny czwartej nad ranem. Kierujący golfem uderzył w stojącego na poboczu opla astrę. Na szczęście nikogo w nim nie było. Nieoświetlone auto było zaparkowane przy drodze.
W kolizji uczestniczyła też karetka pogotowia, która oślepiona długimi światłami stojącej przy wypadku ciężarówki zahaczyła o drzwi jednego z pojazdów. W tym wypadku też obyło się bez ofiar.
Przeczytaj także: **
opis odsyłacza**
Droga była zablokowana
Ustalono, że w kolizji uczestniczyły trzy osoby jadące golfem. Pomocy udzielili im sanitariusze z uszkodzonej karetki.
Policja i straż pożarna zajęły się zabezpieczaniem zniszczonych aut, wyciekających z nich płynów oraz kierowaniem ruchem. Na początku droga krajowa była w całości zablokowana. Następnie auta puszczano wahadłowo. Nad ranem nie było zbyt dużego ruchu, dlatego nie tworzyły się korki.
Sprawcy brak
Następnie policja zajęła się poszukiwaniami zaginionego sprawcy kolizji. Bowiem jak twierdzą trzej uczestnicy wypadku podróżujący golfem, żaden z nich nie prowadził auta, a sprawca "zwyczajnie gdzieś zaginął".
W poszukiwaniach brał nawet udział pies tropiący. Sprawcy jednak nie znaleziono. Kto jest winny owego zdarzenia, pozostaje więc zagadką.
- Sprawa jest w toku, na tę chwilę nie wiemy jeszcze za wiele, ale bardzo prawdopodobne, że sprawcą jest jeden z trójki pasażerów golfa, tylko zwyczajnie nie chce przyznać się do winy - mówi starszy aspirant Maciej Rakowicz, rzecznik świeckiej policji. - Nie możemy jednak nikogo bezpodstawnie oskarżać i musimy brać pod uwagę wszystkie możliwe okoliczności zdarzenia, nawet taką że ów czwarty pasażer golfa istnieje i kierował pojazdem - dodaje funkcjonariusz.
Czytaj e-wydanie »