pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/Bydgoszcz
Kup Gazetę Pomorską przez SMS
Kup Gazetę Pomorską przez SMS
Kup Gazetę Pomorską przez SMS - kliknij
Wczoraj w Bydgoszczy gościli specjaliści od planowania przestrzennego z Poznania i Szczecina. Podczas konferencji "Eco. Architektura, urbanizm, studia" w Wyższej Szkole Gospodarki radzili, jak pogodzić rozwój miast z szacunkiem do środowiska naturalnego.
- Jesteśmy kontynuatorami pięknej tradycji, którą zapoczątkowali rządzący Bydgoszczą już w XIX wieku - mówi dr Daria Bręczewska-Kulesza, historyk architektury z WSG. - Już w 1832 roku na dzisiejszym Wzgórzu Dąbrowskiego został założony jeden z pierwszych bydgoskich parków. W roku 1901 udostępniono dla mieszkańców park regencyjny, czyli wcześniejszy ogród Klarysek. Dziś znajduje się tam park Kazimierza Wielkiego, z malowniczymi sadzawkami i alejkami.
Tradycja zakładania ogrodów dostępnych dla mieszkańców promieniowała do nas z Niemiec.
- Jeden z największych tamtejszych parków założonych w XIX wieku, biegnie przez kilka kilometrów wzdłuż berlińskiej ulicy 17 Czerwca - dodaje historyk architektury.
W Bydgoszczy mamy blisko 880 ha parków, ogrodów i zieleńców. Jesteśmy pod tym względem drugim miastem w Polsce. - Zieleń w mieście jest niezbędna. I dobrze jeśli mamy, gdzie spacerować. Pamiętajmy jednak, że utrzymanie parków kosztuje i to dużo - mówi prof. Lech Zimowski z Instytutu Architektury i Urbanistyki WSG. -
Zakładanie kolejnych zieleńców nie może się zatem odbywać kosztem innych inwestycji, które również służą mieszkańcom.
A jeśli już wygospodarować teren na nowe parki, to na bydgoskich osiedlach. - O ile w samym centrum jest, gdzie iść na spacer, to miasto powinno większą uwagę skupić na wprowadzaniu zieleni choćby na Bocianowie i w rejonie ulicy Grunwaldzkiej - proponuje Bręczewska-Kulesza.
Za to w najbliższych latach ma powstać nowy park między ul. Fordońską, a Wisłą, blisko przeprawy przez rzekę. Inwestorem będzie Uniwersytet Technologiczno-przyrodniczy. Park ma stać się częścią kampusu uczelni.
- To ciekawy pomysł, ale trzeba do niego podejść z rezerwą - zauważa Kulesza. - W końcu podczas ostatniej powodzi niewiele brakowało, by te tereny znalazły się pod wodą.