W tegorocznym programie obchodów Dni Świecia znalazł się mecz integracyjny. Dla swoich podopiecznych organizuje go Ośrodek Pomocy Społecznej w Świeciu. Podobnie jak przed rokiem, zagrały w nim Gwiazda Miasteczko i Czarne Wilki (Śródmieście). Zawodnikom kibicował sam Dariusz Michalczewski. Przyjechał do Świecia specjalnie na tę okazję.
Skrzywdzili chłopców
Mecz wregulaminowym czasie gry zakończył się remisem 2:2. Zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne. Wygrały Czarne Wilki.
- Niesprawiedliwie! - krytykuje Czytelnik. - Uważam tak, mimo że jestem ojcem zawodnika Czarnych Wilków. Jednak nie mogę przemilczeć oszustwa, które obserwowałem od początku do końca gry. Nie dziwię się, że chłopcy z Miasteczka nie odebrali nagród. Byli załamani.
Wcześniej arbiter wygnał na trybuny trenera Gwiazdy, za zbyt głośne krytykowanie jego pracy.
Pod adresem tego meczu padło mnóstwo krytycznych opinii. - Znam się na piłce. Wiem, że sędzia bardzo źle pracował - mówi Czytelnik z centrum Świecia. - Nie zauważył, że bramkarz Wilków łapał piłkę poza polem karnym. Źle oceniał "spalone". Na minutę przed końcem podyktował rzut wolny "z kapelusza" po którym padło wyrównanie. Żadnego faulu nie było! Miasteczko zostało skrzywdzone. Nie na darmo wyrzucono tego sędziego z K-PZPN-u. Nie powinien gwizdać!
Organizatorzy odpierają zarzuty. - Nikt nie został skrzywdzony - uważa Eugeniusz Krzyżanowski z OKSiR-u Świecie. - Może sędzia popełnił jakieś błędy, ale w ekstraklasie też się zdarzają. Wg mnie, nie wypaczyły one wyniku tego meczu. Sędzia był najbliżej zdarzenia z końcówki spotkania, najlepiej widział przewinienie. Zawodnik Wilków zdobył ładną bramkę z wolnego. Ale, jeśli nie strzela się trzech rzutów karnych, należy mieć pretensje do siebie, a nie do wszystkich naokoło. Dorośli powinni dać przykład młodzieży, a nie buntować ją przeciwko organizatorom.
Rywale mieli wszystko, a nasi nic
Obserwatorzy meczu zarzucają też faworyzowanie drużyny ze Śródmieścia poza boiskiem.
- Dla chłopaków z Miasteczka nie było szatni, wody, ani opiekunki - zauważyła nasza Czytelniczka. - Za to rywale mieli wszystko. Tyle złego pisało się ostatnio o Miasteczku. W sobotę jeszcze nas dobito.
- Nie dopuścilibyśmy do takiej sytuacji, jaką zarzucają nam Czytelnicy - zapewnia organizatorka meczu Katarzyna Manikowska-Plackowska. - Wszystkie dzieci traktujemy równo. Obie drużyny dostały takie same nagrody. Nie było podziału na zwycięzców i przegranych. Było nam przykro, że chłopcy z Miasteczka nie odebrali medali i pucharu. Pozostał niesmak.
Manikowska-Plackowska ubolewa nad tym, że gromy spadają na sędziego. - Nieodpłatnie prowadził zawody. Sam to zaproponował. Na tak dużym boisku mógł wszystkiego nie widzieć - tłumaczy i podkreśla: - Mimo zgrzytów, uważamy tę imprezę za bardzo udaną. Dzieci miały dużą frajdę ze spotkania z Tigerem. Chętnie uczestniczyły w konkursach. Za rok również zorganizujemy mecz integracyjny. Do krytyki pod naszym adresem już się przyzwyczaiłyśmy. Nie zraża nas ona. Będziemy nadal pomagać dzieciom.