Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieszawskim Janturem zainteresowała się ekipa "Sprawy dla reportera"

Jadwiga Aleksandrowicz
Od pierwszego styczniowego spotkania w gorzelni (na zdjęciu) sytuacja rolników nie zmieniła się
Od pierwszego styczniowego spotkania w gorzelni (na zdjęciu) sytuacja rolników nie zmieniła się
Od miesięcy ponad 600 rolników czeka na pieniądze za zboże odstawione w ubiegłym roku do nieszawskiej spółki Jantur. Od stycznia mamieni są wizją uruchomienia firmy i zwrotem pieniędzy. Wielu próbuje zainteresować swoimi problemami polityków i media.

"Gazeta Pomorska“ pierwsza pokazała sprawę, która spędza sen z oczu setek rolników praktycznie od wiosny ubiegłego roku. Gdy w styczniu stało się jasne, że Jantur praktycznie pada, chłopska gorycz się wylała na dobre. Firma nie pracuje, do drzwi zaczęli pukać wierzyciele.

Poza rolnikami są dostawcy części zamiennych do samochodów i paliwa, instytucje takie jak bank, ZUS czy Urząd Skarbowy, producenci jak Energa i inni. Zarząd nie zdecydował się ogłosić upadłości, choć od dawna spółka nie ma płynności finansowej. Ponoć w interesie rolników.

- Weźcie nasz cały majątek, zamieńcie swoje wierzytelności na udziały w firmie, będziecie jej właścicielami - zachęcał zdenerwowanych rolników, którzy tłumnie odwiedzali gorzelnię wiceprezes Krzysztof Chmielewski.Przekonywał, że to jedyna droga, by odzyskać pieniądze, bo długi przekraczają wartość majątku spółki ponad dwa razy.

Najwięksi wierzyciele uchwycili się tej wizji. Od tygodni pracują nad jej wdrożeniem. Udało się ułożyć z niektórymi instytucjonalnymi wierzycielami w sprawie rozłożenia w czasie spłat długów. Najtrudniejsze rozmowy prowadzone są z bankiem, w którym Jantur zaciągnął kredyt w wysokości 24 mln. Prawie tyle samo winien jest rolnikom.

Po naszej pierwszej publikacji sprawą zainteresowali się niektórzy politycy. Pisali pisma, organizowali spotkania, konferencje prasowe. Rozpoczęły się też w spółce kontrole i prokuratorskie śledztwo " w sprawie“.

Wczoraj Andrzej Burzyński, szef Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu, która je prowadzi, powiedział nam, że wciąż z różnych zakątów Polski docierają doniesienia pokrzywdzonych przez Jantur rolników.

Niewiele jak dotąd wskórało zawiązane w lutym Stowarzyszenie Wierzycieli Spółki z o.o. Jantur w Nieszawie i dlatego jej komisja rewizyjna na 7 maja zwołuje nadzwyczajne zgromadzenie, które odbędzie się w Zakrzewie.
- Musimy zmienić zarząd, bo obecny prezes nie robi nic - powiedział nam Adam Wroniecki, przewodniczący komisji rewizyjnej.

Kilka dni temu rolnicy dotarli też dored. Elżbiety Jaworowicz z programu "Sprawa dla reportera“. - Szóstego maja pani redaktor przyjedzie z ekipą nagrać program o naszej krzywdzie - mówi Krzysztof Pieczkowski, jeden z rolników - wierzycieli.

Tymczasem docierają do nas głosy, że do nie pilnowanych magazynów zbożowych firmy w Kikole i Chromowoli dobierają się złodzieje i wynoszą, co się da.

- Jak tak dalej pójdzie, zostaną gołe mury i rolnicy, nawet ci, którzy liczą, że firma znów zacznie funkcjonować, będą musieli zapomnieć o swoich należnościach - usłyszeliśmy wczoraj od jednego z rolników, mieszkającego obok jednego z magazynów.

Rolnicy to nie jedyni pokrzywdzeni. Gorzelnia w Nieszawie i młyn w Wagańcu, należące do spółki, nie pracują od grudnia. Pracownicy zostali zwolnieni. Nie dostali należnych odpraw, a ci którzy byli na wypowiedzeniu - wynagrodzeń. Sprawą zajęła się Państwowa Inspekcja Pracy, skierowała wniosek do sądu przeciw osobom odpowiedzialnym za tę sytuację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska