40 osób ewakuowanych z domu przy ul. Kozala w Bydgoszczy! [z...
Krótko przed godziną 7 mieszkańcy bloku przy ul. bpa Kozala 8 powiadomili pogotowie gazowe o rozszczelnionym zaworze w skrzynce na bloku.
- Syk był bardzo głośny. Słychać było nawet w blokach obok. Niektórzy ludzie od razu zamknęli mieszkania i wyszli - mówi jedna z mieszkanek bydgoskich Glinek.
Na miejsce przyjechało dwóch pracowników pogotowia. Jak się okazało, kompletnie nieprzygotowanych. Z raportów straży pożarnej, wynika, że nie mieli oni planu terenu z zaznaczonym zaworem zamykającym przyłącze gazowe do bloku. Ani też narzędzi, które mogłyby zatamować wyciek w skrzynce. Po 40 minutach skapitulowali. O godzinie 7.38 zawiadomili straż pożarną. - Byliśmy przerażeni, widząc, że wyciek jest taki intensywny, a ci panowie tak długo zwlekali - opowiadają strażacy.
Przeczytaj także: 40 osób ewakuowanych z domu przy ul. Kozala w Bydgoszczy! [zobacz zdjęcia]
Zdenerwowania nie kryją też mieszkańcy. - Gdybym wiedziała, że to taka poważna awaria, zagrażająca naszemu życiu, sama zadzwoniłabym po pomoc - dodaje nasza rozmówczyni.
Strażacy natychmiast nakazali ewakuację. Z bloku wyprowadzono 39 osób, a w chwilę później kolejne 35 z budynku przy ul. Kozala 6, będącego w promieniu zagrożenia wyprowadzili zabezpieczający teren policjanci. Na polecenie ratowników na miejsce przyjechał też autobus MZK.
Pojawiły się też dwie kolejne ekipy z pogotowia gazowego - tym razem lepiej przygotowane i odpowiednimi planami. - W meldunku dowodzący akcją napisał, że brakowało dokumentacji, a zawory poza budynkiem nie były oznakowane - mówi Paweł Frątczak, rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
Co więcej - strażacy przyznają, że udostępnili gazownikom specjalistyczne narzędzia do tamowania wycieków. Awaria była jednak zbyt poważna i nawet one na niewiele się zdały. Niebezpieczeństwo zażegnano po ponad trzech godzinach. Wczoraj nie udało nam się w tej sprawie skontaktować z przedstawicielami Pomorskiej Spółki Gazownictwa.
Czytaj e-wydanie »