Problemem są żywe ciągle przesądy. Już u Słowian nietoperz siał niepokój, bo przypominał o istnieniu sił demonicznych. W chrześcijaństwie stał się jednym z wcieleń diabła i pomocnikiem czarownic. Często przedstawiano go jako wysłannika piekieł. Wierzono także, że lata wieczorem, bo szuka człowieka, który zapisał duszę diabłu, wkręca mu się we włosy i urywa głowę, by zanieść ją do piekła. Zabicie nietoperza przynosiło szczęście, zaś jego kości używano w zaklęciach miłosnych wywodzących się z czarnej magii.
Złotówka za sztukę
Niestety, są ludzie, którzy do dziś dają wiarę podobnym bzdurom. W ubiegłym roku pewni mieszkańcy Bochlina płacili dzieciom złotówkę za zabicie nietoperza. - Słyszałem, że wypłacili 60 złotych. Wybieram się do nich, żeby sprawdzić, w jakim stanie jest ta kolonia nietoperzy. Może uda się ją ocalić - liczy Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego, który włączył się w projekt ochrony nietoperzy w Dolinie Dolnej Wisły. Wieszają na drzewach trocino-betonowe domki, w których nietoperze mogą się spokojnie rozmnażać i przystosowują na ich potrzeby zrujnowane schrony.
Policzyli kolonię
Pająkowski nie pierwszy raz słyszy o wybijaniu nietoperzy. Jednak nie wszyscy ludzie są tak nieodpowiedzialni. - Na przykład w Budyniu w gminie Bukowiec mieszka rodzina, która zauważyła nietoperze wylatujące ze szczeliny pobliskiego budynku - opowiada Pająkowski. - O zgroza, ktoś poradził im, żeby zapchali szczelinę pianką do uszczelniania okien. Na szczęście, mieszkańcy Budynia byli bardziej świadomi od swojego doradcy.
Skontaktowali się z Pająkowskim. - Z pomocą tych państwa ustaliłem, że kolonia rozrasta się od trzech lat. Gospodarz zechciał nawet zliczyć wszystkie osobniki. Jest ich 76 - dodaje Pająkowski.
Ludzie twierdzą, że nietoperze czasem utrudniają im życie, bo wlatują do mieszkania przez okna. - To może się zdarzyć, gdy młode uczą się latać. Niektórym gatunkom przytrafiają się wówczas problemy z tzw. awiacją i niechcący wlatują tam, gdzie nie powinny. Ale zdarza się to naprawdę sporadycznie - zapewnia Pająkowski.
Pożerają komary
Wyjściem, które zaproponował rodzinie z Budynia, jest założenie siatek na okna. Koszt weźmie na siebie park krajobrazowy. - Podobne rozwiązanie zamierzam zaproponować rodzinie z Bochlina - dodaje Pająkowski.
Warto przypomnieć, że za zabijanie gatunków pod ochroną grozi 30 dni aresztu, 5 tysięcy zł grzywny lub 10 tysięcy zł na rzecz organizacji zajmującej się ochroną przyrody.
- Zamiast straszyć, lepiej zachęcać ludzi do akceptacji nietoperzy, bo przecież przydają się nam na co dzień. Jeden zjada ok. 400 komarów dziennie. To jest coś, zważywszy, ile komarzyc nie daje nam spokojnie pobyć na powietrzu przez ostatnie dni - zauważa Pająkowski.