https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezdrowy test na zdrowie

Magdalena Stremplewska [email protected] tel. 56 61999 13
fot. sxc.hu
Za niewielkie pieniądze oferują błyskawiczną diagnozę lekarską. Bez wychodzenia z domu, kolejek i stresu. Tylko dociekliwi znajdą zapis, że wyniku "badania" nie można traktować poważnie.

Serwis Zdrowie

www.pomorska.pl/zdrowie

Reklamy serwisu przeprowadzającego narodowy test zdrowia można znaleźć na wielu portalach internetowych. Wchodzę.

Dowiaduje się, że tu sprawdzę, czy tyka we mnie chorobowa bomba. Wirtualny lekarz zdiagnozuje chorobę nowotworową, bezpłodność, nerwicę i alergię. Reklama mówi o rewolucyjnej metodzie diagnostycznej, bezpłatnym źródle cennej wiedzy, indywidualnym programie antynowotworowym i o potwierdzonej wiarygodności testu. Wystarczy odpowiedzieć na 36 pytań i zapłacić za kod dostępu do diagnozy. Cena regularna: ponad 30 zł, promocyjna - złotówka z VAT.

Czy bierzesz antybiotyki?

Klikam. System pyta o płeć, wiek, wagę, grupę krwi. Czy masz kłopoty ze snem, czy zdrowo jesz, czy praca cię stresuje, czy dobrze widzisz rejestracje samochodów z oddali? Masz niedobór witaminy B, napady duszności, świszczący oddech , zaburzenia węchu? Szybko się denerwujesz, lubisz dominować, bierzesz narkotyki? Po kilku minutach dowiaduję się, że mój wynik jest alarmujący. "Sprawdź spersonalizowany wynik diagnostyczny. Poczujesz się pewnie i bezpiecznie, jak 2342 osoby, które już zrobiły test".

Wycofuję się. Chcę najpierw poznać nazwisko i kwalifikacje lekarza, który oceni moje odpowiedzi. Na stronie nie znajduję tych informacji. Nie ma też numeru telefonu. Piszę e-maila na jedyny podany w serwisie adres. Pytam o to, kto stoi za "narodowym testem zdrowia". Mija siedem dni. Odpowiedzi brak.

Nie ma problemu

Krystyna Barbara Kozłowska, rzecznik praw pacjenta w randze ministra na pytanie, czy taka działalność jest zgodna z prawem przytacza fragment ustawy o zawodzie lekarza. "Kto bez uprawnień udziela świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób podlega karze grzywny".

- Jeśli robi to dla korzyści majątkowych albo wprowadza w błąd co do tych uprawnień może trafić do więzienia nawet na rok. Sposób udzielania takich porad jest bez znaczenia - wyjaśnia Kozłowska.
Dodaje, że orzeczenie o stanie zdrowia, poza szczególnymi przypadkami, wymaga bezpośredniego kontaktu z pacjentem.
Czy biuro rzecznika przyjrzy się "Narodowemu testowi zdrowia"? - W regulaminie jest mowa o tym, że wyniki testu są wartością szacunkową i nie mogą być traktowane jako wiarygodne źródło informacji. Myślę, że test ten należy traktować jako zestaw pytań pozwalający ogólnie oszacować stan zdrowia testowanego - stwierdza Krystyna Kozłowska.

Lekarz: to żerowanie

- Nie można - przekonuje Sławomir Czachowski, lekarz rodzinny z Torunia. - W ten sposób da się co najwyżej poradzić komuś kto mało spał, by się jeszcze położył. Te niby profesjonalne pytania są zbyt pobieżne, a sposób doboru norm - nieznany. Ból jest stopniowalny i może mieć przecież różne przyczyny. Mówi wprost: - To żerowanie na ludzkiej trosce o zdrowie i ciekawości. Takie strony służą wyłącznie podbijaniu napięcia i zbijaniu kasy. Zero odpowiedzialności.

Lech Borowski, miejski rzecznik konsumentów w Toruniu radzi, by uważnie czytać umowy i regulaminy. - 99 proc. reklam daje mgliste wyobrażenie o produkcie. Oferuje się nam promocje za złotówkę, nie oprocentowane raty, upominki. Dopiero po doczytaniu drobnego druczku dowiadujemy się o pułapkach, ograniczeniach i haczykach. Trzeba wszystko czytać od A do Z. Wtedy będziemy mieli pewność, czy dostajemy diagnozę lekarską czy horoskop - mówi Borowski.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
adela
I oszukują, bo po zrobieniu testu i wysłaniu smsa ściągnęło mi 30 złotych i 50 groszy!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska