https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie-życie w kanale

(karp)
Butelki, makulatura, gnijące szmaty. Tak żył, a  raczej wegetował Edward K.
Butelki, makulatura, gnijące szmaty. Tak żył, a raczej wegetował Edward K. Tomasz Karpiński
Edward K. mieszkał w kanale. Miał 54 lata. Zmarł w nieludzkich warunkach.

     Dookoła topniejący śnieg. Przed wejściem do kanału ciepłowniczego przy ulicy Ciepłej w Świeciu leży kilka butelek, rozbite dziecięce lusterko, jakieś strzępy spodni i bluzy. Podchodzę do wejścia. Ze środka czuć okropny fetor gnijących szmat. Stąd wyciągnięto w nocy z poniedziałku na wtorek Edwarda K. Już nie żył.
     W środku nie ma nikogo. Kompani nieżyjącego mężczyzny poszli w miasto. Szukają butelek, metali, makulatury. Z tego żyją i piją. To jeden z nich zawiadomił pogotowie, że Edward nie żyje.
     Przyjechała straż pożarna i policja, aby wyciągnąć mężczyznę z kanału.
     Dziś nie widać tu niczego, co wskazywałoby na to, że zmarł tu człowiek. Wchodzę do środka. Robię szybko zdjęcie. Wychodzę w pośpiechu. Nie mogę wytrzymać przerażającego smrodu. Wciąż zadawałem sobie pytanie, jak oni tu mogą żyć?
     A jednak mogą. Mogą tu żyć. I mogą umierać.
     Widzę sąsiada, który mieszka opodal. To do niego Edward K. przychodził po wodę. Ode mnie dowiedział się o jego śmierci. - Oni tu całą zimę siedzą - mówi starszy człowiek. - Chodzą i zbierają wszystko co się da. Wciągają to do tych kanałów. Zwracałem im uwagę, że nie mają wyciągać mi ze śmietników worków. Wiele razy była tu policja. Straż pożarna też coś gasiła. Raz karetka. Ale nie wiem, czy sanitariusze i lekarz weszli do środka. I tak żyją. Od dnia do dnia.
     _Po rozmowie z sąsiadem poszedłem do drugiego kanału. Też nikogo nie zastałem. Nie odważyłem się wejść do środka.
     Sprawę Edwarda K. prowadzi świecka policja pod nadzorem prokuratury.
     - _We wtorek przeprowadzona została sekcja zwłok mężczyzny
- mówi Stanisław Urbański, naczelnik Sekcji Kryminalnej KPP w Świeciu. - Wykazała ona, że przyczyną śmierci był zawał serca. To, czy chwili śmierci był on pijany, wykażą badania krwi. Wyklucza się w tej sprawie działalność osób trzecich.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska