Maltretowane. Eksmitowane. Wyrzucone przez mężów. Samotne albo z dziećmi. Dach nad głową znalazły w schronisku. - Tu też nie jest lekko - mówią.
W schronisku żyją w gromadzie, w ciasnych pokojach. - Jest ciężko, ale co zrobić? - retorycznie pytają zrezygnowane, bezdomne kobiety. Życiorys każdej z nich to dramat godny filmowego scenariusza.
Czytaj: Takie małe, a już są bezdomne! Ponad 500 bezdomnych dzieci w regionie, a ich liczba wzrasta
Danuta
Trzy córki i syn. Półroczna wnuczka Nadia. Ich obecne "m" w schronisku to pokój ok. 20 m kw., a w nim: dwa piętrowe łóżka i łóżeczko. Poza tym już tylko stolik, szafka i stary telewizor.
Matka z dziećmi została wyrzucona z domu. - To było mieszkanie partnera - wspomina Danuta. - Kłótnie, groźby. Tak wyglądało nasze życie...
Spakowała dzieci. - Z piętnaście worków miałam... Nie było dokąd pójść... I przyjechaliśmy tutaj - wspomina bezdomna. Głos jej się łamie, gdy zdradza: - Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że spotka mnie taki los.
Osiemnastolatka
Jest w ciąży. Już kilka dni po terminie. Właśnie pakuje się na porodówkę.
- Co będzie? - pytam.
- Dziewczynka, Nadia.
18-latka do schroniska trafiła w ubiegłym roku po tym jak ją i jej chłopaka wyrzucono ze wspólnego mieszkania. Powód? Dziewczyna milczy i wychodzi.
Klaudia
Ma 23 lata, córeczkę i syna. Mieszkają w jednym pokoju razem z ciężarną osiemnastolatką i samotną Joanną. - W dzień wolę stąd wychodzić, żeby nie myśleć - mówi Klaudia. Do schroniska trafiła po tym jak razem z ciotką została eksmitowana z jej mieszkania.
Twierdzi, że chciałaby podjąć pracę, ale nie może. - Nikt z zewnątrz nie może do nas przyjść, żeby pilnować dzieci, na opiekunkę mnie nie stać - wyjaśnia grudziądzanka. Z ojcem maluchów nie utrzymuje kontaktu.
- Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek znajdę się w takim miejscu - mówi Klaudia. I dodaje: - Tym bardziej, że gdy sama byłam dzieckiem, mieszkałam z mamą w domu samotnej matki w Wielkich Lniskach...
Przyszłość? - Jeszcze tu trochę posiedzę - mówi zrezygnowana. - Mieszkanie z zasobów komunalnych mam dostać dopiero w 2016 roku.
Klaudia marzy o spokoju. Rodzinnej atmosferze.
Joanna
Jest jedną z najstarszych mieszkanek schroniska. Ma 57 lat. - Pewnego dnia wróciłam do domu, a tam kłódka na drzwiach. Noc spędziłam w piwnicy - opowiada pani Asia. - Przyszłam tutaj tak jak stałam. Bez niczego.
Kłódka na drzwiach była efektem eksmisji. Pani Joanna i jej partner stracili dach nad głową. Potem było rozstanie... Długi... Przytułek... - Byłam całkiem zrezygnowana - wspomina kobieta. Teraz na mieszkanie komunalne nie ma szans, bo jest na czarnej liście dłużników.
Zarówno Danuta, Klaudia jak i Joanna zgodnie przyznają: - W schronisku najgorsze są kłótnie. Nie uniknie się ich przy tylu osobach w jednym miejscu.
Wszystkie solidarnie marzą o domu. Własnym.
Powody bezdomności: eksmisja albo przemoc
Z obserwacji pracowników socjalnych i wyników spisu bezdomnych, który przeprowadzono pod koniec stycznia, wynika, że w naszym mieście bezdomnych pań przybywa.
- Obecnie w schronisku mieszka 18 kobiet i 25 dzieci - mówi Krystyna Retz, kierowniczka placówki. - Konflikty? Oczywiście są. Przy tak różnych charakterach, tarcia się zdarzają. To po prostu samo życie.
Główne powody z jakich panie trafiają do przytułku to eksmisje lub przemoc w rodzinie. Kobiety utrzymują się z zasiłków przyznawanych przez opiekę społeczną. Niektóre otrzymują alimenty na dzieci.
- Pomagamy im w pisaniu wniosków o lokale komunalne i zasiłki - wyjaśnia Agnieszka Sitkiewicz, pracownik socjalny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Grudziądzu. - Kobiety są objęte wsparciem psychologa, mogą korzystać z bezpłatnych porad prawnika.
Jedna bezdomna kobieta w naszym mieście mieszka z partnerem pod "chmurką".