Był to największy atak terrorystyczny w historii świata. I pierwszy, którego skutki, "na żywo", obserwowały z przerażeniem miliony telewidzów na całym świecie.
11 września, o godz. 8.46, Boeing 767 uderzył w pierwszą wieżę World Trade Center (WTC). Kilkanaście minut później kolejny samolot wbił się w północny gmach WTC. Pół godziny później zamachowcy zaatakowali jeden z budynków Pentagonu.
Wieczorem do narodu orędzie wygłosił prezydent Bush. Powiedział m.in.: "Ameryka pokonywała już wcześniej wrogów. Uda nam się tego dokonać i tym razem. Nikt z nas nigdy nie zapomni tego dnia. Idziemy naprzód, żeby stanąć w obronie wolności".
Więcej wartościowych tekstów na http://www.pomorska.pl/premium
Dziś przypada 12. rocznica zamachów, w których życie straciło prawie 3000 osób, w tym sześcioro Polaków.
Jak ten dzień wspominają Amerykanie? I co ta data dla nich oznacza? Te pytania, w naszym imieniu, zadała przedstawicielom społeczności amerykańskiej, pracującym w Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO w Bydgoszczy, Radosława Kubiczek z biura prasowego JFTC. W przesłanej odpowiedzi czytamy: "Ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku, wymierzone w serce Stanów Zjednoczonych, pozostawiły po sobie ślad, którego nie da się zetrzeć. Wydarzenie to odcisnęło swe piętno na życiu milionów ludzi; wielu z nich dokładnie pamięta, gdzie byli i co robili, gdy dowiedzieli się, co przyniósł ranek tego dnia. Jako obywatele Stanów Zjednoczonych wspominamy wszystkich, których ten akt terroryzmu dotknął najbardziej, a nasze myśli i nieustanne modlitwy są z nimi, nie tylko w rocznicę tej tragedii, ale zawsze".
W 10. rocznicę ataku rozmawialiśmy z mieszkająca w Nowym Jorku Polką Moniką Kombel-Piedrą. - 11 września zmienił nowojorczyków. Ludzie zżyli się ze sobą, stali się o wiele bardziej religijni i ostrożniejsi - przyznała.