Gdyby w Księdze Rekordów Guinnesa była kategoria najszybszych aktów wandalizmu, z pewnością wpisano by do niej Włocławek.
Tylko tydzień działała fontanna przy Teatrze Impresaryjnym, z której władze miasta i mieszkańcy byli tak dumni. Wczoraj rozpoczął się generalny remont. Wandale powyrywali elementy regulujące cyrkulację wody.
Ale fontanna przy TI to tylko przykład z ostatnich dni, może nieco bardziej wymowny od innych aktów wandalizmu, za które płacimy my wszyscy jako podatnicy.
- Straty miasta w wyniku dewastacji oraz kradzieży, między innymi wyposażenia włocławskich parków, sięgnęły w ubiegłym roku kwoty dwustu tysięcy złotych - mówi Andrzej Pałucki, wiceprezydent Włocławka. Wandale i złodzieje chyba szczególnie upodobali sobie miejskie parki. Znikają lampy oświetleniowe (w parku im. Sienkiewicza nie działa ani jedna), ławki, nawet przewody energetyczne są wykopywane z ziemi. Na nadwiślańskich bulwarach sukcesywnie trzeba wymieniać ozdobne barierki. Nie tylko kosztowne, ale przede wszystkim bardzo niebezpieczne dla kierowców są kradzieże znaków drogowych.
- Wymiana lub naprawa znaków drogowych kosztuje nas co miesiąc około pięciu tysięcy złotych - mówi Piotr Tomczak z Miejskiego Zarządu Dróg. - _Tablice z nazwami ulic zostały w śródmieściu zniszczone już w trzydziestu procentach, a przecież instalowaliśmy je w ubiegłym roku. Niestety, zdarzają się też głupie "dowcipy" z przekręcaniem znaków, przestawianiem klocków na rondzie na Falbance, niszczone i kradzione są małe sygnalizatory świetlne na skrzyżowaniach...
_Szybko znikają płyty z chodników i ścieżek rowerowych, podobnie jak kwiaty i krzewy z terenów zielonych.
Wiele o wyczynach wandali i złodziei mogliby powiedzieć pracownicy MPK, służb komunalnych, administracji osiedlowych, Telekomunikacji Polskiej, poczty, itd., itd...
