Otoczona jest przez wiejską gminę Brodnica - twór sztuczny, administracyjny. Miasto postanowiło ubiegać się o tereny wiejskie. Samorząd przyjął w tej sprawie stosowną uchwałę. Po drugiej stronie jest wójt i gminny samorząd. Będzie wojna?
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej radny - jednomyślnie - przyjęli uchwałę w "...sprawie wyrażenia woli przystąpienia do zmiany granic Miasta Brodnicy..."
Na 20 obecnych radnych wszyscy ponieśli rękę, głosując za przyjęciem tego aktu prawnego.
- No to mamy wojnę - usłyszeliśmy od urzędników z gminnego urzędu.
- Na żadną wojnę się nie wybieram - mówi burmistrz Wacław Derlicki. - Uchwała jest jedynie wyrażeniem woli przez samorząd. Pozwoli ona na przygotowanie materiałów merytorycznych, niezbędnych w prowadzeniu konsultacji z wszystkimi zainteresowanymi zmianami granic miasta.
Miasto jest zainteresowane poszerzeniem granic o 1120 ha. Obszary postulowane do włączenia to:
- z sołectwa Karbowo - 370 ha
- z sołectwa Kruszynki - 80 ha
- z sołectwa Szabda - 50 ha
- z sołectwa Wybudowanie Michałowo i Cielęta - 400 ha,
- z sołectwa Kominy - 220 ha
Niezwykle subtelną argumentację na rzecz powrotu do dawnych granic miasta przedstawił radny Piotr Grążawski. Powołał się na lokacyjne decyzje komturów krzyżackich o wielkich obszarach miejskich (dziś położonych w gminie wiejskiej Brodnica!!!), których zasadności nie kwestionowali potem królowie polscy. - Tak to funkcjonowało aż do rozbiorów w 1772 r. - dodaje radny Grążawski, miłośnik historii, regionalista.
Edward Łukaszewski, wójt gminy Brodnica, nie krył oburzenia stanowiskiem Rady Miejskiej. - Trudno się dziwić. Wójt otrzymał zaproszenie na sesję Rady Miejskiej na dzień przed rozpoczęciem. Nadto, nie było tam projektu tej uchwały - mówi Wiesława Zielińska, sekretarz gminy. - Poza tym, w tym samym czasie mieliśmy swoją sesję gminną. Cóż powiedzieć? Miasto powołuje się na strategię rozwoju, gdzie zapisano o rozszerzeniu granic miejskich o 550 hektarów, a nie o 1120. Poza tym, trzeba z nami rozmawiać, a nie zaskakiwać. Wójt nic o tym nie wiedział.
Dobro miasta i dobro wsi - o tych wartościach muszą rozmawiać nie tylko burmistrz, wójt czy radni obu samorządów. Także mieszkańcy Brodnicy i okolicy. Wszyscy bowiem skazani są na siebie.