Kamiński nie wpisał w poprzednie oświadczenie majątkowe drogiego, wartego 37 tys. zł, zegarka.
Brak w oświadczeniu majątkowym zegarka kosztował Sławomira Nowaka utratę posad, m.in. ministerialnej, poselskiej a także stanowiska szefa PO na Pomorzu. Nowak, kiedyś nazywany "złotym chłopcem" Donalda Tuska, musiał odejść z polityki w niesławie. Czy podobny scenariusz spotka Michała Kamińskiego?
Druga "afera zegarkowa" pojawiła się w mediach w tym tygodniu. Według dziennika "Fakt", Michał Kamiński, od niedawna nadzorujący Centrum Informacyjne Rządu, zegarek wart 37 tysięcy złotych wpisał do oświadczenia majątkowego dopiero ostatnio, choć posiada go od kilku lat. Wcześniej jako poseł do Parlamentu Europejskiego, nie wpisywał zegarka firmy Paul Picot. Polityk tłumaczył się, że nie wpisywał do oświadczenia zegarka, bo go nie miał. Przeczy to ustaleniom "Faktu", który dotarł do zdjęcia zrobionego w 2011 r. na którym Michał Kamiński ma ten właśnie drogi zegarek.
Rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego Jacek Dobrzyński potwierdził Agencji Informacyjnej Polskapresse (AIP), że służby analizują sprawę oświadczenia Michała Kamińskiego, ale nie jest to formalnie kontrola ani działania procesowe. - Podchodzimy do tego spokojnie, poczekajmy na efekty analizy - powiedział rzecznik CBA. Rzecznik nie chciał przesądzać, czy po analizie CBA będzie prowadzić jakieś czynności wobec Kamińskiego.
Michał Kamiński, tłumacząc się z braku wpisania zegarka do wcześniejszych oświadczeń wspominał, że dopiero po pytaniach dziennikarzy "Faktu" postanowił przejrzeć domowy majątek. Dla rzeczniczki rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie miało znaczenia, kto kupił zegarek. Sam Kamiński najpierw powiedział "Faktowi", że to on go nabył, potem że dostał drogi gadżet od żony. Kwestia niewpisania zegarka w oświadczenie nie została przez rzecznik rządu skomentowana.
Popularny "Misiek", zanim dostał posadę w rządzie Ewy Kopacz, pracował dla firmy PR-owskiej. Jak wynika z najnowszego oświadczenia, w tym czasie polityk, zatrudniony przez firmę prywatną, poprawił swoją sytuację majątkową.
Michał Kamiński był posłem na Sejm III i IV kadencji, deputowanym do Parlamentu Europejskiego VI i VII kadencji. W latach 2007-2009 był rzecznikiem prasowym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W eurowyborach w 2014 r. startował z list PO. Nie uzyskał reelekcji do PE. Od niedawna jest sekretarzem stanu w kancelarii premiera, nadzorującym Centrum Informacyjne Rządu. Michał Kamiński zasłynął w 1999 r. wyjazdem wraz z Markiem Jurkiem i Tomaszem Wołkiem do Wielkiej Brytanii, na spotkanie z osadzonym w areszcie domowym generałem Augusto Pinochetem. W 2005 r. Kamiński przyznał jednak, że spotkanie z Pinochetem było błędem.
Pierwsza odsłona afery zegarkowej wybuchła kilka lat temu. Sławomir Nowak, wtedy prominentna postać życia politycznego w Polsce, nie wpisał w swoje oświadczenie majątkowe zegarka firmy Ulysse Nardin. W listopadzie 2013 r. prokurator generalny poinformował, że zamierza wystąpić do Sejmu o uchylenie immunitetu Nowaka, by przedstawić mu zarzuty związane z nieprawidłowościami w oświadczeniach majątkowych. Tego samego dnia Sławomir Nowak złożył dymisję ze stanowiska ministra, która została przyjęta przez premiera Donalda Tuska.
W czerwcu 2014 r. roku Sławomir Nowak złożył rezygnację z członkostwa w partii. Stało się to po ujawnieniu przez "Wprost" nagrania jego prywatnej rozmowy z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem, której przedmiotem była kontrola organów skarbowych dotycząca działalności gospodarczej żony posła PO.
Sąd w Warszawie w listopadzie 2014 r. uznał, że w oświadczeniach majątkowych Nowak zataił mienie ruchome, którego wartość przekracza 10 tys. zł., a jego linia obrony polegała na "udawaniu kogoś mniej mądrego, niż się jest w rzeczywistości". Nowak został ukarany grzywną w wysokości 20 tys. zł, obciążono go również kosztami zastępstwa procesowego w kwocie blisko 4,5 tys. zł.
- Gdybym wówczas miał wiedzę, że przedmiot natury osobistej, jak zegarek, należy wpisać do oświadczenia majątkowego, to po prostu bym to zrobił - tłumaczył się w sądzie Sławomir Nowak. Jak będzie się tłumaczył Michał Kamiński i czy sprawa trafi do sądu?
Na ciekawy wątek zwrócił uwagę prof. Jacek Wasilewski, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Rozmówca Agencji Informacyjnej Polskapresse patrzy na afery zegarkowe jak na nieprzystające do klasy politycznej. - Faceci obnoszą się z jakimiś gadżetami, licytują się nimi. To nie wypada politykom zatrudnionym za publiczne pieniądze - powiedział w rozmowie z AIP.
Socjolog uważa, że takie pokazywanie się z drogimi gadżetami, jest wręcz kompromitujące dla polityków. - Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Może nie jestem z tego świata. A jeśli polityk miałby zegarek za kilkaset złotych, to co, czy byłby gorszy, mniej ważny? - zapytał retorycznie socjolog. - Ludzie w służbie publicznej za nasze pieniądze to robią. Wolałbym, by inne standardy spełniali. Oni nadzwyczajnie nie rozumieją swojej roli - podsumował rozmowę z AIP prof. Jacek Dobrzyński.
Ostatnio pod lupą CBA znalazł się też minister sportu Marek Biernat. Wątpliwości urzędników wzbudziły zakupy ministra. Kilka lat temu polityk PO kupił luksusowy samochód terenowy. Z deklarowanych przez Biernata dochodów i jego majątku szef resortu sportu mógł nie mieć takich środków. Małgorzata Matuszak-Tocha z CBA w oświadczeniu przesłanym AIP napisała, że zakończenie kontroli jest planowane do 30 marca 2015 r. W trakcie trwania kontroli żadne informacje nie będą podawane do publicznej wiadomości.
Czytaj e-wydanie »