- Niezależnie od wykształcenia, liczby odbytych szkoleń, obycia, doświadczenia w zawodzie i na stanowisku fakt, jakim jestem człowiekiem zdecyduje o tym, jakim będę dyrektorem - wyznaje trochę filozoficznie nowa szefowa "Ziemowita".
Ma 29 lat. Mieszka w Janikowie. Jest mamą 4-letniej Julki i przewodniczącą rady rodziców w janikowskim przedszkolu. Ukończyła wydział zarządzania i marketingu na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ostatnio pracowała w "Gazecie Pomorskiej". Wcześniej prowadziła działalność gospodarczą. Współpracowała między innymi z takimi firmami jak Ferrum i Pomimex.
Od dziś jest szefową ośrodka kultury w Kruszwicy. - Będą zmiany - zapowiada. Zapewnia, że ma swoją wizję rozwoju "Ziemowita" i chce, by pracownicy pomogli jej ją realizować. - Nie wykluczam zwolnień - ostrzega.
Przekonuje, że ośrodek ma działać sprawniej. Ma też być bardziej aktywny niż do tej pory. Przyznaje, że sytuacja kryzysowa dotyka samorządy. Wszędzie szuka się oszczędności. Spodziewa się więc, że powierzony jej budżet na 2012 rok będzie uboższy od tego, którym dysponowała jej poprzedniczka.
- Dlatego też będę poszukiwała sponsorów, którzy mogliby włączyć się w rozwój sportu i kultury w gminie. Do tej pory to kulało. Hasło "Kruszwica" powinno otwierać wszystkie drzwi. Jestem więc dobrej myśli - wyznaje. Zamierza również powalczyć o granty z Urzędu Marszałkowskiego.
Chce dobrze przygotować się do dożynek wojewódzkich, które w przyszłym roku odbędą się w Kruszwicy. Myśli o zorganizowaniu letniej nocy kabaretowej. Gros imprez ma odbywać się w nowym amfiteatrze nad Gopłem. - To będzie serce kruszwickiej kultury - zapewnia.
Czytaj e-wydanie »