Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa niebezpieczna zabawa. Dziecko pod sklepem czeka na obcego dorosłego, który zawiezie je gdziekolwiek

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Z pozoru niewinna zabawa zaczyna się na parkingu. Dziecko zaczepia dorosłego zmotoryzowanego.
Z pozoru niewinna zabawa zaczyna się na parkingu. Dziecko zaczepia dorosłego zmotoryzowanego. Paweł Relikowski / Polska Press
Małolat prosi zmotoryzowanego klienta marketu o podwiezienie do jakiegokolwiek innego miejsca. Po drodze robi relację. Dzieciak wygra challenge, jak dojedzie tam i z powrotem, do czekających na parkingu kumpli.

Bydgoszczanka opowiada o tym, jak obcy chłopiec zaczepił ją na parkingu pod marketem. To wtedy, gdy pakowała zakupy do samochodu. Miał 15, może 16 lat. Najpierw stał z grupką mniej więcej rówieśników. Do kobiety podszedł już sam.
- Zapytał, czy go podwiozę. Ja z kolei zapytałam, dokąd. Chciał jechać gdziekolwiek. Myślałam, że żartuje, a grupka jego kumpli nas nagrywa. Fakt, obserwowali, ale nie zauważyłam, żeby któryś trzymał telefon. Odmówiłam. Chłopak jednak wytłumaczył, o co chodzi.

Zabawa-wyzwanie polega na tym, żeby małolat (działa w pojedynkę) zaczepił nieznajomego zmotoryzowanego na parkingu. Na celowniku zazwyczaj jest klient, który właśnie zrobił zakupy i pakuje siatki do auta. Młodzieniec ma nakłonić kierowcę do zawiezienia go do wyznaczonego miejsca.

Kurs pod galerię

Małolat najczęściej wskazuje adres marketu albo galerii handlowej, ewentualnie rynku miejskiego (nie mylić z targowiskiem). Jak dorosły zgadza się, to niezbyt przypadkowy pasażer wsiada do auta, wyjmuje telefon i zaczyna nagrywać przejazd. Relację widzą koleżanki i koledzy, którzy zostali na parkingu. Młody pasażer połowę zadania wykona, jeżeli dotrze na wskazane miejsce.
Gdy odjedzie kierowca, z którego uprzejmości dziewczyna czy chłopak korzystali, będą musieli w ten sam sposób zorganizować sobie transport powrotny. Łącznie z relacjonowaniem podróży. Tyle że na mecie będzie czekała paczka znajomych. Stwierdzi, że kumpelka czy kumpel challenge zaliczyli. Wówczas zadanie będzie ukończone. Gdyby nie dali rady, dostaliby karę od znajomych. Musieliby np. każdemu z grupki wyczyścić buty, a ośmieszający filmik zostałby opublikowany na Facebooku lub TikToku. Inną karą byłaby finansowa. Przegrany musiałby przekazać ze swoich oszczędności albo ukraść rodzicom po 15 zł dla każdego członka swojej ekipy. To na papierosy.

Zadanie-wyzwanie bywa powodem dłuższej nieobecności córki lub syna w domu. Niekiedy parę godzin zajmuje złapanie kierowcy, który zgodzi się zawieźć cudze, niepełnoletnie dziecko do miejsca, w jakim ono nie powinno przebywać, chociażby ze względu na późną porę. A przecież wrócić trzeba. Zdarza się, że małolat pojawia się w miejscu, z którego startował, po pięciu, sześciu godzinach od wyruszenia z pierwszym obcym kierowcą. To jeszcze nie oznacza, że dziecko wróci od razu do domu. Jak zabawa się rozkręca (po wygranym challenge’u młodzież idzie opić sukces), to towarzystwo siedzi nawet dłużej, niż do rana.

Kilkanaście godzin później czytamy i słyszymy komunikaty typu „Policjanci prowadzą poszukiwania 15-latki, która oddaliła się z domu, nie informując nikogo, gdzie się udaje”, „16-latek wyszedł z miejsca zamieszkania i do chwili obecnej tam nie dotarł. Funkcjonariusze w tej sprawie ustalają świadków, mogących przyczynić się do odnalezienia dziecka”.

Czerwona lampka

Pojawiają się opinie, że to nie dzieci, lecz rodzice są winni. - Tak się dzieje, gdy matka i ojciec traktują córkę i syna jak dziecko-widmo, czyli jakby go nie było - komentują niektórzy. - Skoro, przykładowo, dziecko wychodzi na dwór o godz. 16.00 i nie daje znaku życia do godz. 20.00, rodzicom powinny zapalić się czerwone lampki w głowach. Oni jednak w międzyczasie nie dzwonią, ani nie piszą do dziecka dopytując, gdzie jest i co robi. Lampki włączają się dorosłym dopiero, gdy dziecko nie zjawia się na noc.
Nawet kilkulatki czasami biorą udział w challenge’ach. Nie zdają sobie sprawy, że ich nieobecność stawia wszystkie służby na nogi. Tak było w sytuacji małej bydgoszczanki. W wakacyjny niedzielny wieczór mieszkańcy Bydgoszczy przeczytali apel na Facebooku: „Zaginęła dziewczynka! Osiedle Kapuściska. Na imię Diana, 8 lat. Ubrana w dżinsową spódnicę, szara koszulka, niebieskie laczki. Rozpuszczone włosy do łopatek”. Autorka wpisu zaznaczała, że policja została powiadomiona. Internauci udostępniali post na wszelkich możliwych stronach. Okazało się, że mała wyszła z domu przed godz. 13.00. Ktoś zauważył ją ponoć wieczorem pod sklepem monopolowym.

- Gdzie byli i czym zajmowali się przez ponad pół dnia rodzice bądź opiekunowie, że dopiero po 21.00 powiadomili o zaginięciu dziecka? - dociekali jedni.

Drudzy się dziwili: - Jakie to ma znaczenie?
Wśród tych pierwszych widać było oburzenie: - Mamy XXI wiek, sporo zboczeńców, pedofilów i innych dziwaków, a ktoś puszcza 8-letnie dziecko samo, bez kontroli. Potem lament, że zaginęło. Oczywiście, że najważniejsze, żeby się znalazło całe i zdrowe. Nie jest niczemu winne, ale nie wierzę w to, żeby wielu ludziom nie przeszła taka myśl przez głowę. Z drugiej strony, kto puszcza dziecko do sklepu monopolowego o 21.00, gdy jest pełno pijaków i meneli? Wystarczy, że przyuważyli, że dziecko ma pieniądze. Ludzie, trochę wyobraźni!

Seria zaginięć

W sierpniu bieżącego roku zaginęła również 14-letnia Wiktoria z Solca Kujawskiego. W maju 16-letnia Klaudia z Bydgoszczy i 14-letni Tomek byli poszukiwani przez policję, oboje z Bydgoszczy, chociaż sprawy ich zaginięć były prowadzone osobno. Miesiąc przedtem zniknął 13-letni Damian z Bydgoszczy oraz Laura (lat 16) z tego samego miasta.

Młodzież bawi się w pozorowane zaginięcia. Zwycięzcą zostaje ten, kto ukrywa się np. przez 48 godzin. To nowa wersja gry, znanej w 2017 roku. Gdy dzieci się odnajdują, zazwyczaj publikowana jest wiadomość o szczęśliwym finale, ale szczegółów sprawy policja nie podaje. Nie wiadomo więc, czy małolaty uciekły, ponieważ uczestniczyły w challenge’u, czy inny powód pchnął je do ucieczki. Wiadomo natomiast, że głupie zabawy krążą po Polsce i kolejne dzieci do nich dołączają.

Znowu sierpień: 12-letni Krystian wyszedł boso z mieszkania w Warszawie. Wymknął się prawdopodobnie około 5.00 rano. Kiedy rodzice kładli się spać, syn siedział w domu. Rano zorientowali się, że zniknął. Wtedy zawiadomili policję. Pojawiły się opinie, że chłopiec brał udział w zabawie w znikanie na zawołanie. Funkcjonariusze nie potwierdzają tej wersji, ani jej nie zaprzeczają.

- Wśród młodych osób zauważyć można wzrost popularności niebezpiecznych zabaw - informował mł. asp. Przemysław Radaszewski z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. - W sieci młodzież znajduje filmiki, w których osoby wykonują określone zadania, również te niebezpieczne dla życia i zdrowia. Młode osoby naśladują to, co zobaczyły. Chcą zaimponować rówieśnikom. Nie myślą o zagrożeniu. Znane są przypadki, gdzie młody człowiek wziął udział w challenge’u i zjadł jakąś substancję lub wykonał określoną czynność, po czym z zagrożeniem życia trafił pod opiekę ratowników.

Dzieciak-sieciak
Byłoby inaczej, gdyby rodzice ich strzegli i sprawdzali.
- 95 procent zaginionych dzieci w ciągu pierwszego tygodnia wraca do domów. Problem jednak wciąż występuje. Społeczeństwo staje przed nowymi wyzwaniami związanymi z aktywnością dzieci i młodzieży w internecie - mówi Karolina Kliszewska, pedagog z Bydgoszczy. - Sęk w tym, aby korzystały z internetu w sposób bezpieczny i odpowiedzialny. Media społecznościowe są miejscem, w którym rozprzestrzeniają się niebezpieczne trendy i wyzwania. Dzieci powinny być kontrolowane przez rodziców i opiekunów, jeśli chodzi o ich aktywność w social mediach i w ogóle w internecie. Wprowadzając zabezpieczenia, dzieci nie będą narażone na pułapki. Praktyczne są chociażby filtry stron internetowych, które pozwalają zablokować pojedyncze witryny albo całe obszary sieci, np. posiadające w nazwie hasła „dla dorosłych” czy „przemoc”.

8-latek spędzał wakacje u cioci pod Toruniem. Gdy weszła do pokoju, zastała chłopca pakującego walizkę. Mały wyjaśnił, że dwie nocki spędzi z nowym kumplem w domku na drzewie. Malcy umówili się, że rodzicom nie pisną słowa o zabawie. Chłopiec jednak zdradził cioci swoje plany. Przygotowania zostały udaremnione.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska