Klaudia Derebecka to nowa twarz w telenoweli "Złotopolscy" (TVP 2). Wciela się w postać Kasi, adoptowanej wnuczki Marty i Wieśka Gabrielów (Ewa Ziętek i Paweł Wawrzecki). Początkująca aktorka ma przed sobą trudne zadanie - czy zdobędzie sympatię długoletnich fanów serialu?
- Na planie "Złotopolskich" pojawiła się nowa postać...
- Dokładnie. Moja bohaterka ma na imię Kasia. To adoptowana córka Mirka i Janeczki Gabrielów. Jest w klasie maturalnej. Przyjedzie do swoich dziadków, by z nimi zamieszkać. Pojawienie się wnuczki przewróci do góry nogami dotychczasowe życie Marty i Wieśka.
- Jaką osobą jest twoja bohaterka?
- Z jednej strony Kasia to normalna nastolatka, z drugiej zaś - jest bardzo tajemnicza i pełna sprzeczności. Ma pewne nadprzyrodzone zdolności czytania w ludzkich myślach, z czego wyniknie wiele zabawnych sytuacji.
- A kim prywatnie jest najnowszy nabytek "Złotopolskich"?
- No, cóż, mam 23 lata. Jestem absolwentką Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich w Warszawie. Będąc na trzecim roku zdecydowałam się podjąć kolejne studia - dziennikarskie. Mam już za sobą cztery semestry.
- Skąd wziął się u ciebie pomysł studiowania drugiego kierunku?
- Aktorstwo należy do ryzykownych zawodów. Nigdy nie wiadomo, czy otrzyma się angaż. Często jest on uzależniony od innych, a nie od nas samych. Dziennikarstwo powinno zabezpieczyć moją przyszłość. To niewątpliwie pewniejszy kawałek chleba. Poza tym uwielbiam pisać, więc dzięki studiom mogę oddawać się kolejnej pasji.
- Jak to się stało, że trafiłaś na plan "Złotopolskich"?
- Poprzez casting, oczywiście. Nie będę ukrywać - zdziwiłam się bardzo, gdy się okazało, że dostałam rolę. Trudno było mi uwierzyć, że się spodobałam. Może dlatego, że na casting przyszłam z marszu. Byłam w trakcie sesji, więc moje myśli zaprzątnięte były egzaminami.
- Czy występowanie przed kamerami cię krępuje?
- Nie, bo pewne doświadczenie z nimi już mam. Brałam udział w kilku serialowych epizodach - w "Kryminalnych" i "Plebanii" oraz w spotach reklamowych. W żadnym wypadku nie czuję skrępowania. Ja to po prostu bardzo lubię.
- Jak pracuje ci się przy serialu "Złotopolscy"?
- To dopiero mój trzeci dzień tutaj, więc jestem wciąż bardzo podekscytowana. Staram się profesjonalnie podchodzić do zadania, które mam przed sobą. Czuję się świetnie dzięki rodzinnej atmosferze, jaka panuje na planie. Taki typ pracy bardzo mi odpowiada.
- A jak wygląda współpraca z gwiazdami polskiej telewizji - Ewą Ziętek i Pawłem Wawrzeckim?
- Rewelacyjnie! Bardzo mnie cieszy, że mam okazję otaczać się tak znakomitymi osobowościami. Ich obecność daje mi możliwość zdobycia cennego doświadczenia. Gdy zachodzi taka potrzeba, udzielają mi rad i wskazówek.
- Czy mała Klaudia marzyła o karierze scenicznej albo filmowej?
- Jako mała dziewczynka nie myślałam o niczym takim. Bardzo racjonalnie podchodziłam do życia. Około szóstej klasy podstawówki, gdy przez przypadek trafiłam na plan zdjęciowy filmu "Pan Tadeusz" Andrzeja Wajdy, obudziło się we mnie pragnienie zostania aktorką. Od tego momentu konsekwentnie dążyłam do realizacji mojego marzenia.
- Czyli przypadek rządzi twoim życiem...
- Przypadek natchnął mnie do podjęcia ważnych decyzji. Dlatego wierzę w przeznaczenie. Wszystko w moim życiu dzieje się tak, jak powinno i jak jest dla mnie najlepiej.
- A jak zareagowali rodzice na wieść, że ich córka chce zostać aktorką?
- Niezbyt przychylnie. Mama była zdania, że aktorstwo to za bardzo zakręcony zawód Ale gdy rodzice tylko dostrzegli, że moja decyzja jest poważna i świadoma, uszanowali ją i od tej pory wspierali mnie w niej.
- Chcesz połączyć dziennikarstwo z aktorstwem?
- Zobaczę, co przyniesie mi los. Zarówno pisanie, jak i granie sprawia mi olbrzymią radość, więc jakikolwiek podejmę zawód, myślę, że będę z niego bardzo zadowolona.
- Czy masz już jakiś pomysł na siebie?
- Po pierwsze, skończyć studia, a potem oddać się pasji grania na scenie lub przed kamerami.
- Gdy spotkam cię za dziesięć lat, zobaczę...
- Mam nadzieję, że zadowoloną z siebie kobietę, żonę i matkę.