- Chcemy rozmawiać z mieszkańcami. Analizujemy czy jest możliwość postawienia wiatraków oddalonych o kilometr od zabudowań. Będziemy ponawiali swój wniosek do rady - mówił Janusz Kolasa, przedstawiciel firmy wiatrakowej.
Właśnie tysiąc metrów jest minimalną odległością od zabudowań, na którą gotowe zgodzić się są osoby protestujące przeciwko wiatrakom.
- Chcemy ciszy i spokoju - przekonywał Przemysław Kuc z Wieldządza. Podczas spotkania nie był on odosobniony w swoim postulacie.
Mieszkańcy pytali również o inne zagrożenia płynące z usytuowania elektrowni m.in. ich wpływ na zdrowie.
Przedsiębiorstwo chce swoje wiatraki postawiać na nieruchomości, która należy do rodziny Biegniewskich. - Będziemy informować o naszych kolejnych krokach i przekonywać wszystkich, że pieniądze pozwolą się rozwijać gminie. A ona tych środków potrzebuje, aby móc się dalej rozwijać - mówił Jan Biegniewski.
We wsiach, z którymi mają graniczyć wiatraki powstały trzy stowarzyszenia, które chcą, aby elektrownie powstały.
- Liczymy na inwestycje. Brakuje nam m.in. świetlicy - przekonywała Andrzej Kawczyński ze stowarzyszenia „Eko - Dar”.
Strefa AGRO Kujawsko-Pomorskie także na Facebooku. Dołącz do nas!