Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe wyzwanie Jarka Kaptajna z Golubia-Dobrzynia - rowerem przekroczy koło podpiegunowe [zobacz zdjęcia z wyprawy]

Karolina Rokitnicka
Podczas wyprawy na przylądek północny Jarek Kaptajn zmaga się z silnym wiatrem, a nocuje m.in. w namiocie
Podczas wyprawy na przylądek północny Jarek Kaptajn zmaga się z silnym wiatrem, a nocuje m.in. w namiocie Archiwum prywatne Jarka Kaptajna
Jarek Kaptajn – 51-letni wuefista z powiatu golubsko-dobrzyńskiego wyruszył w swoją rowerową podróż na Przylądek Północy w Norwegii - Nordkap. Wyprawa potrwa do 24 lipca. Do zrobienia cyklista ma ponad 2000 km.

Jarek Kaptajn stawia przed sobą coraz to nowsze wyzwania. W ubiegłym roku na maratonie pływackim „Otyliada” przepłynął 16 km, a w wakacje objechał Polskę dookoła na rowerze, pokonując 3286 km. W tym roku, jak już wcześniej informowaliśmy, zaplanował rowerową wyprawę na Nordkapp - ponad 2000 km.

- To jest niesamowite jak ludzie chcą pomagać. Oprócz moich sponsorów, których wymieniłem już kilkakrotnie, są też pojedyncze osoby, które w możliwy sposób dla siebie wspierają mnie. Mam nawet pomoc z dalekiej Ameryki. Koleżanka z lat szkolnych, która obecnie mieszka w USA z dalekiego Chicago przesłała mi „specyfiki”, żeby nie zasłabł na trasie i żeby „power” był cały czas ze mną. Mateusz natomiast podarował mi koszulkę, żebym nie zbłądził i cały czas pamiętał dokąd jadę. Przy okazji to będzie taki mały mój wkład w „promocję” zewnętrzną Golubia-Dobrzynia – nie kryje radości rowerzysta.

Jedzie i promuje

Podróż rozpoczęła się w sobotę, nieco wcześniej niż zaplanował to zapalony cyklista.
- Z nie mojej winy plany trochę się zmieniły. Otóż odwołano niedzielny rejs promem, którym miałem płynąć. Muszę płynąć promem, który wypływa z Gdańska w sobotę. Dlatego do Gdańska jadę samochodem, a nie tak jak planowałem rowerem. Ale po wysiadce z promu w szwedzkim Nyneshamn już prosto rowerem na Nordkapp. Po co jadę ? Po to, żeby przekroczyć koło podbiegunowe, zobaczyć białe noce czyli dzień polarny, posmakować mięsa z renifera i stanąć pod mitycznym globusem na przylądku północnym – zdradza swoją motywację wuefista.

Podróż promem była spokojna.
- Zainstalowanie się na promie poszło bardzo sprawnie i bez problemów. Płynie towarzystwo międzynarodowe, ale większość pasażerów to polscy kierowcy TIR-ów. Miłą niespodzianką dla mnie była możliwość zobaczenia meczu Mistrzostw Świata Francja:Argentyna. Po meczu był czas na kolację czyli kiełbasę z grilla na otwartym pokładzie. Za chwilę miniemy Hel i wpłyniemy na otwarte morze – relacjonuje Jarek Kaptajn.

Pod wiatr
W niedzielę pokonał on pierwsze kilometry w Szwecji.
- Po zejściu z promu, Skandynawia pokazała od razu, że nie będzie łatwo. Cały czas mocny przeciwny wiatr i dużo pagórków. Ale zobaczyłem już część tego, z czego Szwecja jest znana. Szkierowe wybrzeże Bałtyku, jeziora, domy pomalowane w oryginalnym kolorze. Na początek zaczynam smakować Szwecję. Przygoda rozpoczęta. Dziś przejechane 97 km – dodaje pan Jarek. - Obiecuję, że już nie będę narzekał na wiatr w Golubiu-Dobrzyniu. To co tutaj się dzieje to masakra. Wieje ciągle w twarz i to nie są jakieś tam porywy wiatru. Ale wieje non stop. Sprawia to że jadę 12-15 km/h. Masakra. Zdarza się, że przejeżdżam 2-3 km i zatrzymuje się na chwilę, żeby odpocząć. Jak cudownie byłoby gdyby ten wiatr wiał w plecy, byłbym już dwa razy dalej.

Mimo wiatru udało się drugiego dnia przejechać 130 km. Po dwóch dniach jazdy na liczniku jest 227 km.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska