Przeciwko zmianie protestuje grupa OUA (Obrońmy Uprawnienia Architektoniczne). Inicjatorzy przygotowali petycję w tej sprawie.
Nie zdobyli wykształcenia, nie zdali egzaminów
„Jako architekci sprzeciwiamy się bezzasadnemu rozszerzeniu ograniczonych uprawnień do projektowania w specjalności architektonicznej dla osób, które nie posiadają wiedzy, doświadczenia, nie odbyły odpowiedniej praktyki i nie zdały egzaminu weryfikującego wiedzę i kompetencje w dziedzinie architektury – czytamy w apelu. „Takie rozszerzenie będzie skutkiem proponowanej zmiany przepisów - poprzez wykreślenie zabudowy zagrodowej z zakresu ograniczającego dotychczasowe uprawnienia”.
Chirurg po weekendowym kursie?
- To nie architekci mają problem, ale inwestorzy, którzy będą budować domy – przekonuje Piotr Kołodziejuk, wiceprzewodniczący Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Architektów RP. - Jeśli wprowadzamy „ułatwienia”, to może przy transakcjach do miliona złotych niepotrzebni są notariusze? Może w przypadku samochodów o wartości niższej niż 20 tys. zł pozwolimy na kierowanie bez prawa jazdy? Może przyjmiemy, że w małych miejscowościach pozwolimy na leczenie ludzi przez absolwentów weekendowych kursów chirurgicznych? Tak samo jest przepisem, który zakłada, że obiekty do 1000 m sześć. (duży dom jednorodzinny, warsztat lub sklep) będzie mógł projektować technik budowlany.
Dom na gazociągu
Według autorów petycji, ministerstwo nie przedstawiło żadnych analiz dotyczących wpływu postulowanych zmian na rynek pracy, na kulturowe środowisko zbudowane, krajobraz, ochronę zabytków, sektor edukacji.
„Po wprowadzeniu nowelizacji technik budowlany i inżynier budownictwa będą miały możliwość sporządzania projektu architektonicznego budynków do 1000 m3 w dowolnej przestrzeni, np. w ścisłych centrach miast, i o każdej możliwej funkcji (np. kościoły, budynki usługowe, mieszkalne, publiczne), w strefach objętych ochroną konserwatorską, a jedynym wyznacznikiem możliwości oddania w ich ręce ładu architektonicznego w Polsce będzie parametr kubaturowy” – piszą autorzy protestu.
- Wiem, że to by się wielu ludziom spodobało, ale efekt będzie tragiczny – zapowiada Piotr Kołodziejuk. - Może okazać się, że nasz dom stoi na gazociągu a warsztat blacharski koło przedszkola. Czy na pewno tego chcemy?
