Nowi szukają kasy, a nie "pluskiew"

Wicestaroście golubskiemu ktoś podrzucił "pluskwę". Inni nowi gospodarze znajdują inne niespodzianki. Najczęściej finansowe.

"Pluskwę", czyli urządzenie podsłuchowe wielkości guzika, znalazł w swoim gabinecie Franciszek Gutowski, nowy wicestarosta powiatu golubsko-dobrzyńskiego. Policja sprawę umorzyła, bo nie wykryła sprawców. Pisaliśmy o tym na stronach lokalnych.

Przeczytaj także: Kto podłożył podsłuch w gabinecie wicestarosty golubsko-dobrzyńskiego?

Pierwsze miesiące sprawowania władzy to różne niespodzianki dla nowych gospodarzy samorządowych gabinetów. Najczęściej zaskakują ich sprawy z dziedziny finansów. I nie są to, jak się okazuje, miłe niespodzianki.

Jakub Kochowicz, który wójtem Lisewa (pow. chełmiński) został już w I turze, wcześniej był w gminie radnym. Dlatego bieżąca sytuacja nie była dla niego szokiem, ale bez zaskoczeń się nie obeszło. Zaczął dociekać, dlaczego gmina z blisko 20-procentowym bezrobociem zaliczana jest do najbogatszych i maleje subwencja wyrównawcza z budżetu? Okazało się, że jako działki do wydzierżawienia (i tym samym uzyskania dochodu) figurują... drogi gminne. Nie były wprowadzone do sytemu dróg gminnych.

Dwa lata temu gmina dostała 1,5 mln zł. mniej subwencji wyrównawczej, rok temu - 600 zł mniej. - Można było wcześniej podjąć działania, by dochód na mieszkańca urealnić i tym samym mieć wyższą subwencję - uważa wójt.

Wobec utraconego miliona czy kilkuset tysięcy złotych odszkodowanie, które musi mieszkańcowi zapłacić Urząd Miasta i Gminy w Skępem jest niczym. To zaledwie 30 tys. zł za uszkodzony samochód.

- Ale nie miałem pojęcia, że taka sprawa jest - przyznaje Piotr Wojciechowski, nowy burmistrz Skępego.

Gminne finanse zaskoczyły też wójta Gąsawy, Błażeja Łabędzkiego. Nie ma samorządowego doświadczenia, a teraz przyszło mu się zmierzyć z trudną materią. Nie sądził, że jest tyle ograniczeń w finansach gminy. - Myślałem, że jest to prostsze - przyznaje. Ale na pierwszym miejscu wymienia co innego. - Jest bardzo dużo interesantów. Tego się nie spodziewałem - mówi. Mieszkańcy przychodzą w sprawie mieszkań, pracy, dróg, postawienia lampy. A ostatnio bulwersują ich nowe ceny śmieci.

Marek Wojtkowski, do niedawna poseł PO, od 30 listopada prezydent Włocławka, jest jedynym nowym w gronie prezydentów w naszym województwie. Przyzwyczajony, że sprawy załatwia na bieżąco, tu i teraz, zderzył się z bezwładem urzędu. - Zbulwersowało mnie, gdy w dość pilnej sprawie dopiero w 29. dniu dostałem wskazówkę, jak ją załatwić. W ciągu półtora dnia miałem podjąć ważną decyzje. Nie można przeciągać procesu decyzyjnego do ostatniej chwili.

Cały czas, jak mówi, jest bombardowany informacjami, że jakichś pieniędzy, na które liczono w budżecie, nie będzie. - Ostatnia sprawa - "orlik". Dostaniemy 100 tys. zł mniej, bo nie został właściwie rozliczony - mówi. - Nie odzyskamy milionów z remontu drogi "jedynki", bo to nie są koszty kwalifikowalne - wylicza Wojtkowski.
Koszty kwalifikowalne w unijnych projektach to - z grubsza ujmując - wydatki bezpośrednio związane z projektem, niezbędne do jego realizacji i jeszcze poniesione w określonym czasie. W większości są one zwracane.

Nowy prezydent miasta natyka się na wiele zaszłości i przyzwyczajeń, które mu nie odpowiadają. Spytany, czy warto było zamienić mandat poselski na fotel prezydenta miasta deklaruje: - Nie wyobrażam sobie powrotu do Sejmu. Tu jest zupełnie inna praca, o innych charakterze, bardzo mi się podoba. Choć pracy jest "trochę" więcej.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium