https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowoczesna Klinika Medycyny Ratunkowej w bydgoskim "Juraszu" od września nie przyjęła pacjentów. Dlaczego?

Marta Pieszczyńska, [email protected], tel. 52 326 31 42
Tomasz Chyła, kierownik Zespołu ds. Realizacji Wieloletniego Programu Medycznego Rozbudowy i Przebudowy Szpitala Uniwersyteckiego, ze smutkiem patrzy na puste sale kliniki.
Tomasz Chyła, kierownik Zespołu ds. Realizacji Wieloletniego Programu Medycznego Rozbudowy i Przebudowy Szpitala Uniwersyteckiego, ze smutkiem patrzy na puste sale kliniki. Andrzej Muszyński
Klinika Medycyny Ratunkowej w "Juraszu", po prawie trzech miesiącach od oficjalnego otwarcia, w końcu przyjmie pierwszego pacjenta! Tymczasem szpital zabiega o odzyskanie akredytacji na szkolenie w zakresie... medycyny ratunkowej. Bo okazuje się, że jednak ją utracił.

Nowo wybudowaną Klinikę Medycyny Ratunkowej w bydgoskim "Juraszu" oficjalnie otwarto 18 września. Ale pierwszy pacjent trafi tu dopiero na przełomie grudnia i stycznia!

Dlaczego aż po ponad trzech miesiącach od szumnie przeprowadzonego otwarcia? Jak tłumaczy Jacek Kryś, pełniący obowiązki dyrektora szpitala im. Jurasza, dopiero w miniony piątek lecznica przejęła obiekt od inwestora - Collegium Medicum UMK. Przekonuje, że wcześniej nie było to możliwe: - W ostatnich dwóch miesiącach musieliśmy sprawdzać funkcjonowanie zaawansowanych systemów technologicznych w nowym obiekcie - wskazuje szef szpitala. - Podczas weryfikacji na bieżąco rozwiązywaliśmy też wszelkie problemy.

Jak wskazuje dalej, przygotowanie KMR do przyjęcia pierwszego pacjenta to nie tylko skomplikowany medycznie, ale i czasochłonny proces. - Można powiedzieć, że uruchamiamy nowy miniszpital - tłumaczy Kryś. - Przed nami jeszcze badania epidemiologiczne, przekazanie sprzętu medycznego pracownikom oraz symulacja przyjęcia pacjenta.

Przeczytaj również: Najnowocześniejszej w kraju klinika gotowa. Dlaczego nie przyjmuje pacjentów? [zdjęcia]

I w końcu najważniejsze - realne przyjęcie pierwszego chorego. Czy faktycznie dojdzie do tego zgodnie z zapowiedzią dyrekcji, czyli pod koniec grudnia? Dyrekcja zapewnia, że tak.

Ale okazuje się, że z zapewnieniami bywa różnie, zwłaszcza w przypadku kliniki, której funkcjonowanie jeszcze niespełna pół roku temu stało pod znakiem zapytania. A jej uruchomienie po trzech miesiącach od otwarcia może wynikać nie tylko z przyczyn technicznych i inwentarzowych.

W lipcu z KMR zwolniło się 17 lekarzy, w tym specjaliści z zakresu medycyny ratunkowej. Poprzedni szef "Jurasza" Jarosław Kozera, zapewniał, że mimo zwolnień w klinice (działającej jeszcze na terenie "starego" obiektu), szpital będzie mógł nadal szkolić rezydentów - przyszłych specjalistów - w kierunku medycyny ratunkowej. Szef placówki gwarantował, że w miejsce zwolnionych lekarzy zatrudni kolejnych, dzięki czemu szpital nie straci akredytacji na szkolenie w tej dyscyplinie. Tymczasem okazuje się, że... lecznica straciła akredytację.

Jak informuje obecny dyrektor placówki, prowadzone są już działania zmierzające do jej odzyskania. Niestety, nie dzieje się to z dnia na dzień i wymaga czasu. Próby przywrócenia szpitalowi akredytacji oznaczają, że w końcu udało się zatrudnić specjalistów z zakresu medycyny ratunkowej.

Czytaj też: Bydgoszcz: Klinika Medycyny Ratunkowej "Jurasza" będzie miała nową kadrę

- Od 1 października ponownie zatrudniamy większość lekarzy, którzy wcześniej (w lipcu - red.) zrezygnowali z pracy - informuje Jacek Kryś. - Pracują na podobnych warunkach.

Niestety, już dziś wiadomo, że najnowocześniejsza w kraju Klinika Medycyny Ratunkowej nie będzie mogła pracować na miarę swoich możliwości. Po pierwsze dlatego, że na więcej nie pozwala szpitalowi kontrakt z NFZ, a drugą przyczyną jest trudna sytuacja kadrowa i finansowa "Jurasza". Z pracy w lecznicy zrezygnowało sporo pielęgniarek. - Faktycznie, nie płacimy zbyt wiele - przyznaje Kryś. - W innych grupach zatrudnienie też jest minimalne.

Szans na więcej kadry nie ma. Chyba że szpital dostanie od NFZ gwarancję lepszego finansowania, ale obecnie nie ma na to co liczyć. - Wiemy, że dodatkowych pieniędzy na funkcjonowanie nowego obiektu nie będzie - tłumaczy Kryś.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Redii

Nowy Oddział Ratunkowy

 

Jak sie tam troszke posiedzi w poczekalni to same ciekawostki , nowy oddział a swoją droga projektant lub wykonawca lub Ci co robili odbiory dostali na lewo ładnych pare złotych , bo jak mozna uznac za normalne w poczekalni parę monitorów oczywiście nie działających - kto za to płaci ? , drzwi na oddział  , duże drzwi co same sie co chwilę otwierają , jaki to ma sens ? ile zużywa to prądu zajmuje czasu - i kto za to zapłacił ?  już inne drzwi powyrywane z zawiasów bo nie mają zabezpieczeń gdy się je otwiera uderzają o podpory ścienne i robi sie dżwignia - kto za to zapłacił ? Jakość sufitów wykończeń beznadziejna , już dzisiaj to wygląda jak by ten oddział działał conajmniej przez rok . Ciekawe jak by ich dom tak wykończyli  czy by za to zapłacili ? W recepcji zamiast pomocy sanitariuszy uświadczysz kilku emerytów z ochrony , po co ? kto za to płaci ? A jak chcesz sam komuś pomóc i dostarczyć go na oddział to najlepiej na plecach bo wjazd tylko dla karetek ,zadnego podjazdu dla innych pojazdów w celu dowiezienia pacjenta .  I oto cała Polska :)

P
PiotrK

A gdzie największy specjalista z tego szpitala, miłośnik kanciastych ambulansów i noktowizorów?
Czyżby zadanie przerosło możliwości pana konsultanta?

P
Pracownik Jurasza

Prawda jest taka,że od chwili,gdy odszedł dyr.Boguszyński,szpital nie ma szczęścia do kierownictwa.Kolejni jego następcy sukcesywnie doprowadzali placówkę do upadku.Najgorsze jest to,że żaden z nich nie odpowiedział za swoje poczynaniu i nie poniósł kary, zwłaszcza finansowej.Szkoda,bo to odstraszyło by tych,którzy liczą na branie kasy lekką rączką.Przed p.Krysiem duże wyzwania i oby im podołał.Bardzo tego życzę.

4don

Moje doświadczenia z odziałem ratunkowym w Juraszu skłaniają mnie do tezy że jest to rzeźnia i czym dłużej jest zamknięty tym lepiej.

v
von z reg. toruńsko-krzyża
Tak rządzi UMK w Toruniu.Dlaczego tak jest,że gdzie Toruń przyłoży łapę tam klęska? Czy naprawdę w Bydgoszczy NIE ma polityków, samorządowców ,żeby w końcu rozstać się z tym miastem a wszelką współpracę ograniczyć do niezbędnego MINIMUM?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska