Joanna Pierzak ("Złotopolscy ") wzdryga się na samą myśl o nocy sylwestrowej, gdyż nieodzownie kojarzy jej się ona z pasmem nieszczęść.
- Trzy lata temu w noc poprzedzającą sylwestra przyśniło mi się, że będziemy mieli z mężem wypadek - wspomina aktorka. - Następnego dnia prosiłam Pawła, byśmy podarowali sobie wyjazd na imprezę, bo miałam złe przeczucia, ale oczywiście on mnie wyśmiał. Skończyło się na tym, że gdy wszyscy witali Nowy Rok z lampką szampana w ręku, my w trzaskającym mrozie próbowaliśmy uruchomić nasz wehikuł "na popych". Niestety, bezskutecznie. Dopiero rankiem Nowego Roku wylądowaliśmy w domu, wściekli i skostniali z zimna.
Następnego sylwestra aktorka spędziła natomiast w szpitalu pod kroplówką, gdyż zatruła się pryskanymi mandarynkami.
- Pomyślałam wówczas, że los chyba nie jest aż tak nieżyczliwy wobec mnie i niewiele myśląc zaplanowałam kolejnego sylwestra. W zeszłym roku wszystko z pozoru wydawało się przebiegać pomyślne. Wieczorowa kreacja wisiała już w szafie, gdy i tym razem odezwał się pech. Przełom roku spędziłam w szpitalu z poważnym zapaleniem wyrostka - opowiada Joanna Pierzak.
W tym roku aktorka postanowiła dmuchać na zimne.
- Jadę z mężem i grupą przyjaciół do Wisły. Żadnych balów, sylwestrowych kreacji ani nic z tych rzeczy. Oczywiście marzy mi się szalona noc w ciepłych krajach tylko z moim Pawłem, ale, znając moje szczęście, myślę, że skończyłaby się ona kolejną katastrofą.
W polskich górach Nowy Rok przywitają także Joanna Brodzik ("Kasia i Tomek "), Aleksandra Woźniak ("13 posterunek ") i Przemysław Sadowski ("Samo życie ").
- Na szczęście sylwester nie spędza mi snu z powiek - opowiada ze spokojem Joanna Brodzik, która w tym roku wybiera się ze swoim narzeczonym Bartłomiejem Świderskim do Zakopanego. - Nie mamy z Bartkiem w zwyczaju bawić się na balach ani tańczyć walca w Wiedniu, więc katowanie się głodówką trzy dni przed zabawą tudzież rozpaczliwe poszukiwanie kreacji sylwestrowej jest mi zupełnie obce. Zresztą wieczorowa suknia i tak nie pasowałaby do góralskich skarpet - żartuje aktorka.
W Zakopanem będzie się również bawić Aleksandra Woźniak z rodziną.
- Długo zastanawialiśmy się z moim mężem Tomkiem, gdzie spędzić ten wyjątkowy wieczór. Myśleliśmy nawet o spontanicznym wyjeździe na Wyspy Kanaryjskie, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że pod koniec grudnia moi rodzice obchodzą 30-lecie ślubu. Już 28 wyjeżdżamy z rodzicami i moją teściową, skądinąd przecudowną kobietą, na zabawę do Zakopanego. Może przy okazji nauczę się w końcu jeździć na nartach? - zastanawia się aktorka.
Bardziej z konieczności niż wyboru w góry jedzie również Przemysław Sadowski ze swoją przyjaciółką Agnieszką Warchulską ("Dług", "Pierwszy milion ").
- Gdybym miał pieniądze, wyrwałbym się ze skutej lodem Polski i gdzieś w tropikach przetańczył całą noc w samych slipkach - wyznaje rozmarzony. - Niestety, raczej nie spodziewam się nagłego przypływu gotówki ani wygranej z totolotka, więc jadę z Agnieszką do małego, ale za to przytulnego domu przyjaciół w górach. Najpierw przywitamy Nowy Rok pod gwiazdami, w śniegu po kolana, a potem będziemy sobie składać życzenia próbując odtajać przy kominku.
Przemysław Sadowski nie wyklucza przy tym, że gdyby dostał w tym roku jakąś atrakcyjną propozycję pracy w sylwestra, z pewnością by z niej skorzystał.
- Mógłbym zrezygnować z własnej zabawy, ale tylko za godziwe wynagrodzenie - _mówi otwarcie.
Aktor nie chce jednak zdradzać swojej ceny.
- W tej kwestii dogadałbym się już indywidualnie z pracodawcą - powiada.
Również Beata Ścibak ("Samo życie ") poważnie zastanowiłaby się nad ewentualną propozycją pracy w noc sylwestrową.
- To zależy, ile by mi zaproponowali. Nie jestem tania - odpowiada przekornie na pytanie, jaka stawka by ją skusiła. - W każdym bądź razie ostatnio miałam za dużo pracy, by się zastanawiać, gdzie chciałabym przywitać Nowy Rok.
Aktorka nie ukrywa, że liczy na wyobraźnię męża, Jana Englerta, który zawsze w ostatniej chwili potrafi coś wymyślić.
- Zresztą wszystko zależy od naszego nastroju. Nie wiemy jeszcze, czy będziemy mieli ochotę spędzać kolejnego sylwestra bez naszej córeczki Helenki.
Sylwestrowe rozterki Adrianny Biedrzyńskiej ("Graczykowie, czyli Buła i spóła ") rozwiązały się same.
- 31 grudnia gram z Wojtkiem Malajkatem spektakl w warszawskim teatrze Prezentacje - opowiada aktorka. - Od lat umilam gościom sylwestrową noc i wcale tego nie żałuję. Wyszukane kreacje, wieczorowy makijaż, pióra i cekiny to dla mnie żadna atrakcja, bo jako aktorka mam to na co dzień. Takie bale są chyba frajdą dla pań, które pracują w biurach i cały rok chodzą odziane w nienaganne kostiumiki.
Na sylwestra Adrianny Biedrzyńskiej w teatrze nie narzeka jej mąż Marcin Miazga. Także w tym roku zasiądzie wygodnie w teatralnej loży, gdzie odliczy ostatnie sekundy do północy.
- Powiem nawet, że bardzo go to cieszy. On po prostu nie cierpi tańczyć, więc jest mu na rękę, że pracuję tej nocy - śmieje się aktorka.
Tegoroczną noc sylwestrową po raz pierwszy spędzą ze swoimi dziećmi świeżo upieczone mamy: Aleksandra Nieśpielak ("Czułość i kłamstwa ") i Anna Samusionek ("Miasteczko ").
- Sylwester to dla mnie normalny dzień. Nie szykuję się do niego dwa tygodnie wcześniej - opowiada Aleksandra Nieśpielak. - Mam w szafie kilka awaryjnych kreacji, więc nie muszę zdzierać sobie zelówek w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego na tę okazję.
Aktorka przyznaje, że jak zwykle na to, gdzie spędzą 31 grudnia, zdecydują się wraz z mężem w ostatniej chwili. I może to być równie dobrze przytulny pensjonat w Tatrach, jak i daleka wyprawa w egzotyczne miejsce.
- To będzie pierwsze powitanie Nowego Roku z naszym synkiem i nie wyobrażam sobie spędzić tę chwilę bez niego. Miejsce nie ma tu żadnego znaczenia.
Anna Samusionek z kolei jako jedna z nielicznych wybiera się z mężem Krzysztofem Zuberem i dzieckiem przywitać Nowy Rok za oceanem.
- Uwielbiamy z Krzysztofem dalekie podróże i w żadnym wypadku nie zamierzamy z nich rezygnować. W zeszłym roku bawiliśmy się w Wenezueli - wspomina. - Ponieważ nie wyobrażam sobie sylwestra bez dziecka, w tym roku cała nasza trójka leci spędzić go w Meksyku.
Aktorka zdaje sobie sprawę z tego, że dwumiesięczna Angelika Luiza raczej nie będzie pamiętała egzotycznej wyprawy na drugą stronę globu, więc zamierza nagrać całe wydarzenie na kamerę wideo.
- Już teraz myślę o tym, ile wzruszeń dostarczy nam oglądanie tej kasety za jakieś 10 lat. _
