Z aktu oskarżenia, odczytanego dziś (11.01) w bydgoskim Sądzie Okręgowym przez prok. Tomasza Czerwińskiego z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy wynika, że do zdarzenia z udziałem kilkunastu osób doszło w nocy z 23 na 24 grudnia 2017 r. Kilkuosobowa grupa mężczyzn przyjechała dwoma samochodami do miejscowości Jordanowo w celu konfrontacji ze skonfliktowanymi z nimi znajomymi. Przygotowując się do starcia część z nich uzbroiła się w niebezpieczne narzędzia, tj. noże, pałki, metalowy pręt oraz siekierę. Zdarzenie miało dynamiczny przebieg - członkowie zantagonizowanych grup atakowali się wzajemnie uderzając i kopiąc po całym ciele. Jeden ze sprawców, używając siekiery, zadawał nią ciosy z dużą siłą co najmniej trzem osobom. Kolejny - kierując samochodem - najeżdżał na uczestników bójki z przeciwnej grupy. Niemal wszyscy uczestnicy starcia znajdowali się pod wpływem alkoholu i środków psychoaktywnych.
Z aktu oskarżenia wynika, że konflikt wybuchł z powodu papierosów albo narkotyków.
Paweł D. używając w trakcie bójki siekiery zadał jednemu z uczestników zdarzenia z dużą siłą co najmniej kilka ciosów, powodując rany rąbane, które - wespół z wychłodzeniem organizmu - spowodowały jego śmierć. Zarzucono mu także spowodowanie złamań, stłuczeń i otwartych ran u dwóch innych uczestników bójki.
Paweł D. został dziś doprowadzony do sądu z aresztu tak samo jak Arkadiusz W., któremu zarzucono używanie w bójce noża i rozjeżdżanie autem jej uczestników.

Dziś ani jeden, ani drugi nie przyznali się do winy, odmówili tez składania wyjaśnień. Chętny do mówienia był tylko Andrzej R., trzeci odpowiadający z wolnej stopy oskarżony. Wcześniej jednak zaproponował dobrowolne poddanie się karze 6 miesięcy więzienia z zawieszeniem na trzy lata. - Rola oskarżonego ograniczyła się tylko do chęci udziału z konfrontacji, potem został on zaatakowany siekierą i odjechał z miejsca zdarzenia - argumentował mec. Jakub Montowski, jego obrońca. Na takie rozwiązanie nie zgodził się prokurator.
Andrzej R,. wyjaśniając swój udział z bójce, twierdził, że nie miał pojęcia po co jedzie gdzieś samochodem. O pomoc poprosił go kolega. - Sądziłem że chodzi tylko o konfrontację słowną - stwierdził.
- I nie dopytywał pan na czym polega ta pomoc, czy chodzi o prace ogrodnicze na przykład? - naciskał sędzia Tomasz Pietrzak. Oskarżony trzymał się swojej wersji, do czasu odczytania mu zeznań składanych w śledztwie, w których stwierdzał, że domyślał się, że chodzi o bójkę. Za każdym razem podkreślał jednak, że nie widział, żeby jego znajomi mieli w samochodzie jakieś niebezpieczne narzędzia.
Andrzej R. miał też kłopoty z opisaniem twarzy napastnika, który go zaatakował siekierą. - Było ciemno - mówił. Tyle że z jego wcześniejszych zeznań wynikało, że w dwóch samochodach były zapalone światła, a napastnik był jego postury, miał śniadą cerę i ciemne włosy zaczesane na bok.
Ostatecznie sąd przeprowadził eksperyment, ustawiając obok siebie Andrzeja R. i oskarżonego o używanie siekiery Pawła D. Obaj są podobnej postury i wzrostu, a Paweł D. czesze się na bok...
Wobec ośmiorga pozostałych uczestników bijatyki - którzy w toku śledztwa przyznali się do zarzutu i złożyli wyjaśnienia - prokurator skierował wniosek o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie im kar od roku do 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.
W masakrze w Jordanowie uczestniczył także 26-letni mężczyzna, którego zwłoki znaleziono 27 grudnia w jeziorze ok kilometr od miejsca zdarzenia. Także był uczestnikiem bijatyki, ale zmarł z powodów zmian chorobowych, wychłodzenia i po użyciu psychoaktywnego MDMA.
Legendarny Rolls-Royce trafił na aukcję WOŚP! Trwa licytacja...
27 finał WOŚP! Padnie kolejny rekord?