https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O co chodzi Ewie?

Anita Chmara
Agata Życzkowska jako Ewa i Adam Łoniewski  jako Adam.
Agata Życzkowska jako Ewa i Adam Łoniewski jako Adam. Jarosław Pruss
W bydgoskim teatrze zobaczyć można nową sztukę "Kształt rzeczy" Neila LaBute w reżyserii Iwony Kempy. Jakoś tak już jest, że jeśli reżyseruje Iwona Kempa, należy iść do teatru w ciemno. Sprawdzało się wcześniej, sprawdziło się teraz.

     Evelyn jest elegancką i nieco ekstrawagancką studentką. Poznaje Adama i aż trudno uwierzyć, że się nim interesuje. A jednak. Adam, również student, dorabia w muzeum - pilnuje eksponatów. I z całą pewnością nie jest ani elegancki, ani ekstrawagancki. Nosi okropne okulary, waży kilka kilogramów za dużo, obgryza paznokcie i nie wychodzi z mocno zużytej kurtki.
     Co będzie dalej? Czy ten związek przetrwa? I właściwie o co chodzi Evelyn, bo przecież nie o miłość od pierwszego wejrzenia?
     Szczegółów lepiej nie zdradzać. Żeby dowiedzieć się więcej, należy wybrać się do teatru. Warto to uczynić również z innych powodów. Po pierwsze to na wskroś współczesna sztuka. Chociaż na pierwszy rzut oka wygląda jak historia mocno romansowa, w gruncie rzeczy jednak stawia pytanie o granicę między tym, co nazywamy życiem, a tym, co uważamy za tak zwaną twórczość... Iwona Kempa zrobiła z niej pełen dynamiki spektakl. Tu tekst przechodzi w muzykę, którą uzupełnia gra świateł. Mówi się tylko tyle, ile trzeba. A gdy trzeba pomilczeć, mamy ciszę, której wielu reżyserów się po prostu boi.
     Tomasz Polasik przygotował współczesną scenografię: surowe białe ściany, a na ich tle pojedyncze elementy, które powiedzą nam, gdzie jesteśmy: tu posąg - trafiliśmy do muzeum, tam łóżko (proste, z chromowanymi poręczami) - sypialnia, ściana z odrapanym murem i neon - ulica przed barem. I tak dalej. Żadnego przegadania. Już dyrektor teatru Adam Orzechowski twierdził na konferencji przed premierą, że to najnowocześniejsza scenografia, jaką Teatr Polski pokazał. I pewnie tak jest.
     Pierwsza scena: Evelyn ze sprayem w dłoni zjawia się w muzeum przed posągiem nagiego mężczyzny. Przekracza wyznaczoną dla zwiedzających granicę, a wówczas Adam, który tu dorabia, musi jakoś zareagować. Zawiązuje się romans... Tę parę grają Agata Życzkowska i Adam Łoniewski. W rolach ich przyjaciół występują Karolina Liminowicz i Paweł L. Gilewski. Aktorzy mają wyjątkowo trudne zadanie: sztuka jest kameralna, scenografia oszczędna, wystudiowana. To jakby laboratorium stworzone po to, by pokazać jak grają. A jak grają?
     Powiedzmy tak: widziałam przedstawienie, które w istocie było przedpremierowe, gdyż zorganizowane w walentynki. A więc jeszcze nie premiera, w zasadzie trzecia generalna. Sztuka wymaga pewnej lekkości w mówieniu tekstu, zbudowanego w dużej mierze na ciągu krótkich ripost. Wymaga też budowania napięcia w dialogach, które pokazałoby już w pierwszej części, że mamy przed sobą bombę zegarową i ta bomba na pewno wybuchnie. I myślę, że w pierwszej części zarówno swobody w dialogach, jak i ukrytego napięcia zabrakło. Druga natomiast była taka, jak trzeba: dialogi zgęstniały, atmosfera zrobiła się zdecydowanie cięższa. Widoczny znak, że nieuchronnie szykuje się coś dużego. Ale to, jak sądzę, rzecz do nadrobienia, wymaga czasu i pełnego oswojenia tekstu. To tyle. A resztę należy zobaczyć osobiście.
     Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy, "Kształt rzeczy" Neila LaBute, reż. Iwona Kempa, scenografia Tomasz Polasik. Premiera 15 lutego 2003.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska