Był 11 grudnia 1969 roku. Wiesław Wikarski wracał właśnie ze szkoły, gdy na horyzoncie zobaczył mnóstwo gęstego dymu. Szybko wpadł do domu, rzucił w kąt tornister i pobiegł do Giebni. Co jakiś czas słyszał wybuchy. - Momentalnie pojawiło się wojsko i otoczyło cały teren - wspomina. Potem dowiedział się, że w Giebni rozbił się wojskowy bombowiec (Ił-28). Zginęło trzech żołnierzy.
Tamta tragedia zrobiła na małym Wiesiu olbrzymie wrażenie. Co jakiś czas odwiedzał to miejsce. Znalazł nawet kilka elementów tamtego samolotu. Schował je w piwnicy tak dobrze, że do dziś nie może ich znaleźć.
Przez lata wracał myślami do młodych, polskich żołnierzy, którzy zginęli niedaleko jego domu. Poczuł, że musi w jakiś sposób upamiętnić tamten wypadek. Zdecydował, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by w pobliżu tamtego miejsca stanął głaz z tablicą opisującą to wydarzenie. Wsparł go w tym jego znajomy Jacek Rymarkiewicz.
- Jakby wojskowy bombowiec rozbił się w dzisiejszych czasach, mielibyśmy tutaj wszystkie polskie telewizje. Wtedy w prasie nie pojawiła się choćby najmniejsza wzmianka. Nie wolno było nawet o tym mówić. Takie były czasy - zauważa Jacek Rymarkiewicz.
Samolot rozbił się dokładnie w miejscu, w którym dziś jest jedna z hal Polomarketu. Dyrekcja firmy nie zgodziła się na to, aby kamień stanął na ich terenie. Na kolejną lokalizację zgody nie wyraził Zarząd Dróg Wodnych. W końcu znaleźli działkę należącą do gminy Pakość. Burmistrz Wiesław Kończal zgodę wyraził. Kilka dni temu przy drodze w Giebni stanął kamień z tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy: 27-letniego pilota por. Jana Grymuzę, 30-letniego nawigatora por. Bonifacego Hędzelewskiego oraz 21-letniego kpr. strz. rtg Ryszarda Jędrasa.
Jackowi Rymarkiewiczowi udało się dotrzeć do rodziny pilota i nawigatora. - Byli w szoku, że ktokolwiek dziś jeszcze myśli o ich bliskich, którzy zginęli 46 lat temu. Dotąd nie znali dokładnego miejsca katastrofy. Wiedzieli tylko, że doszło do niej pod Pakością. Żona porucznika Jana Grymuzy zdradziła mi, że miał to być jego ostatni lot w Powidzu. Mieli przydział na mieszkanie w Warszawie. Miał pracować w specpułku i latać z VIP-ami - wspomina.
Pan Jacek kontaktował się również z dowództwem 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego w Powidzu. - Również byli pod wrażeniem naszej inicjatywy. Zapewnili, że gdy doprowadzimy sprawę do końca, zorganizują jakąś uroczystość - zdradza.
Wiesław Wikarski i Jacek Rymarkiewicz czują, że zrobili coś ważnego zarówno dla żołnierzy, rodzin ofiar jak i historii tej ziemi. Za naszym pośrednictwem chcą podziękować Robertowi Kurczewskiemu za bezpłatne wykonanie tablicy. Dziękują również tym, którzy wsparli ich inicjatywę. Oto oni: Stanisław Siembab, Zbigniew Gad, Sławomir Giża, Wiesław Kończal oraz firmy Kamal i Broster.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje