- Wybory wygrane, więc można dołożyć podatnikowi z każdej strony, ile się tylko da! - denerwuje się Jan Bednarski, mieszkaniec Bydgoszczy. - To ciekawe, że żaden z kandydatów na prezydenta nie mówił o tym w swojej kampanii, a przecież dobrze wiedzieli, w jakiej kondycji jest Polska. Oczywiście, jak zawsze, wzrost podatków najbardziej odczują najbiedniejsi. Nasz liberalny liberalny rząd od samego początku faworyzował bogaczy.
Niezależnie od tego, wzrostu podatków nie da się uniknąć i to prawda, że było o tym wiadomo dużo wcześniej, zanim rozpoczęła się kampania prezydencka. W tym czasie nikt tego tematu nie podejmował, a w ostatnich dniach odżył jakby ze zdwojoną siłą.
Robert Gwiazdowski: wyższe podatki, więc wyszło szydło z worka
Liczby mówią same za siebie, pieniędzy w państwowej kasie jest zdecydowanie za mało, co oznacza, że powstanie dziura budżetowa. I tak w roku prawdopodobnie zabraknie aż 52 mld, w przyszłym na pewno nie będzie lepiej.
Minister Michał Boni powiedział w TOKże trzeba uniknąć zagrożeń, jakie niesie deficyt budżetowy, niewykluczona jest debata publiczna o podwyżce podatków. Jedna z koronnych obietnic Donalda Tuska, że mimo kryzysu do tego nie dojdzie, może więc pozostać bez pokrycia.
Pomysł na ratowanie budżetu to między innymi podwyższenie składki rentowej (o 3 proc.) i podatku VAT w tych przypadkach, gdy wynosi mniej niż 22 proc. (np. za żywność, obecnie to 7-proc.).
Przypomnijmy, że m.in. dzięki obniżce składki rentowej o 3 proc. - za rządów PiS - mieliśmy więcej pieniędzy w kieszeniach na początku kryzysu. Teraz rząd chce zabrać obywatelom to, co nie tak dawno dostali.
Efekt? Na blogach ekonomicznych ekspertów zawrzało: "No i wyszło szydło z worka" - pisze znany komentator gospodarczy Robert Gwiazdowski. "Pan minister Boni w końcu zadał sobie "pytanie, czy ubytki w dochodach budżetowych, wynikające z wcześniejszej obniżki podatków i składki rentowej, w wysokości 2-3 proc., nie powinny zostać odrobione? Jak widać, zespół bardzo strategicznych doradców pana premiera Tuska znalazł w końcu dla polskiej gospodarki "strategiczne" rozwiązanie. Nazywa się ono "odrabianiem ubytków z obniżek".
Wyższe podatki, więcej szarej strefy
- Podnoszenie podatków zawsze wywołuje odwrotne skutki - twierdziMirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. - Wyższe obciążenia to wyższe koszty pracy, więc i zachęta do szarej strefy. Zamiast podnoszenia składki rentowej, lepiej uszczelnić system. Ciągle zbyt wielu Polaków ma prawo do renty, choć są zdolni do pracy, tylko niekoniecznie w swoim dawnym zakładzie. Wyższa składka rentowa to niższe pensje, a wzrost podatku VAT na żywność oznacza, że zapłacimy więcej za jedzenie.
Czytaj też: Kobiety, rodźcie dzieci, kiedyś zrobicie na tym biznes! - twierdzi Robert Gwiazdowski
Posłuchaj na żywo Roberta Gwiazdowskiego - wideo
Wypowiedz się na FORUM: Co Państwo myślą o podwyżkach podatków, których konsekwencją będą niższe pensje i droższe jedzenie?
