Obniżanie lekami poziomu libido u skazanych za ciężkie przestępstwa seksualne to miał być bat na pedofilów

W naszym regionie w więzieniach przebywa ponad 80 osadzonych za seksualne wykorzystywanie dzieci. Żaden z nich nie trafił jeszcze do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego.

- U nas? Chemiczna kastracja? Pierwsze słyszę - mówi jeden z lekarzy w Szpitalu dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Starogardzie Gdańskim. To najbliżej Kujawsko-Pomorskiego położony ośrodek, który ma akredytację ministra zdrowia do leczenia zwanego farmakologiczną kastracją.

Mariusz T. skazany za cztery gwałty i morderstwa małoletnich chłopców, przesiedział 25 lat za kratami. Wczoraj w rzeszowskim sądzie odroczono rozprawę w sprawie umieszczenia go w specjalnym ośrodku dla niebezpiecznych przestępców w Gostyninie. Decyzja zapadnie 3 marca.

O Mariusz T. przypomniano sobie już dwa lata temu, kiedy politycy po raz pierwszy zaczęli wspominać o tym, że potrzeba w Polsce ustawy o izolacji skazanych na przełomie lat 80. i 90. seryjnych zabójców. To ci, którym na mocy ogłoszonego moratorium zamieniono kary śmierci na 25 lat więzienia.

Mariusz T. zapowiedział, że jeśli warunkiem jego wyjścia na wolność jest poddanie się chemicznej kastracji, to jest gotów się na to zgodzić.

Przeczytaj także: Dziecięca pornografia w celi Trynkiewicza; wniosek o areszt. Mecenas Trynkiewicza: - Ciekawe, że znaleziono je w przeddzień końca kary
Już w 2010 roku Sejm przyjął prawo pozwalające farmakologicznie obniżać libido u chorych. W kraju działa pięć ambulatoriów i trzy szpitale przystosowane do leczenia skazańców z zaburzeniami seksualnymi. Oprócz Starogardu Gdańskiego ośrodki, do których sąd może skierować skazanego, istnieją jeszcze w Kłodzku i Choroszczy.

Ten ostatni ośrodek, położony pod Białymstokiem może przyjąć 10 pacjentów. Ma monitorowane pomieszczenia wyposażone, na przykład w kraty w oknach. Przez cztery lata, od kiedy szpital uzyskał ministerialną akredytację, przewinęło się przez niego raptem sześciu pacjentów, skazanych za przestępstwa na tle seksualnym.

- Żaden nie zgodził się jeszcze na leczenie cyproteronem - dr Wiesław Rutkiewcz, zastępca dyrektora Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Cho-roszczy mówi o środku stosowanym właśnie do chemicznej kastracji.

Jednym z twórców ustawy o chemicznej kastracji jest prof. Marian Filar, karnista z katedry prawa karnego i polityki kryminalnej UMK w Toruniu: - Dzięki tym przepisom udało się uciąć koszmarne dyskusje na temat kastracji fizycznej osób skazanych.

Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski twierdzi natomiast, że to tylko połowiczne rozwiązanie problemu: - Leczenie przynosi skutek, ale dopóki pacjent przyjmuje swoje leki. Po ich odstawieniu popęd seksualny wraca do normy - dodaje naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego.