Przypomnijmy. Do bulwersującego zdarzenia doszło w ubiegłą niedzielę.
- Dostaliśmy zawiadomienie od świadka, które zakwalifikowaliśmy jako znęcanie nad zwierzętami - mówi komisarz Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Owym świadkiem była sąsiadka mieszkańca Tyczyna, właściciela pięknego, rasowego psa. To, co zobaczyła, uwieczniła na zdjęciu, które policja dołączyła do akt sprawy i przekazała prokuraturze.
Widać na nim mężczyznę leżącego w trawie i współżyjącego z własnym psem. Na miejsce przybyli policjanci i zebrali komplet materiałów. Pies został odebrany właścicielowi i umieszczony w schronisku. 30-letni mężczyzna usłyszał już zarzuty.
Zobacz też: 30-latek z Tyczyna współżył z psem. Poddał się karze
- Ustawa o ochronie zwierząt stanowi wprost, że obcowanie płciowe ze zwierzęciem jest formą znęcania się nad nim i taki zarzut został postawiony - mówi Dominik Miś, prokurator rejonowy w Rzeszowie. - Mężczyzna przyznał się do popełnienia tego czynu. Nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego do niego doszło, zapewniał, że miało to miejsce jeden raz - dodaje prokurator Dominik Miś.
30-latek dobrowolnie poddał się karze pozbawienia wolności w zawieszeniu. Groziłoby mu nawet do 2 lat więzienia.
Zbulwersowana takim obrotem sprawy jest Halina Derwisz, prezes Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt i kierownik schroniska „Kundelek”, do którego trafił pies.
- Złożyliśmy do prokuratury informację o nadanie nam statusu pokrzywdzonego w tej sprawie, chcemy też występować w procesie jako oskarżyciel posiłkowy - mówi prezes Derwisz. - Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, nasze stowarzyszenie występuje w tej sprawie jako pokrzywdzony. Chcemy, żeby ten człowiek za swój odrażający czyn odpowiadał w procesie. Chcemy też, by ten mężczyzna otrzymał zakaz posiadania zwierząt na co najmniej 10 lat, choć moim zdaniem w ogóle nie powinien mieć prawa posiadania jakiegokolwiek zwierzęcia.