Po zbiorach bydgoski oddział ANR powinien odzyskać około 80 hektarów w powiecie świeckim. - Rolnik, który bezprawnie wszedł na państwowe grunty i zaczął uprawiać obiecał, że wyda je, gdy zbierze plon - mówi Edyta Zakrzewska, dyrektor ANR w Bydgoszczy.
Opłatą w nich!
Bez zgody agencji ziemię zajęli także gospodarze z powiatów: włocławskiego i żnińskiego. - Z tymi rolnikami mamy sprawy w sądzie - mówi Zakrzewska.
Oprócz nich, gruntów nie chce wydać także dziewięciu byłych dzierżawców. Łącznie do odzyskania jest 269 hektarów w Kujawsko-Pomorskiem.
Od kilku miesięcy ANR ma nowy argument w walce z tzw. bezumownymi użytkownikami. Nakłada na nich opłatę w wysokości 5-krotności czynszu dzierżawnego (możliwej do uzyskania, gdyby doszło do przetargu).
Demonstracja na polu
"Zajazdów" na grunty, którymi administruje agencja, w historii bydgoskiego oddziału było więcej. Najgłośniejszy sprzed kilku lat - grupa rolników z gm. Rojewo (pow. inowrocławski) obsiała ok. 300 ha w Dobiesławicach.
- To była taka nasza demonstracja - mówi Paweł Barczak, rolnik z Wybranowa (pow. inowrocławski. - Bo nie mogliśmy patrzeć na nieudolność agencji, która nie potrafiła odzyskać gruntów od dzierżawcy, a ten nie płacił za ich użytkowanie. Żal nam było ziemi, obsialiśmy ją, ale zapłaciliśmy czynsz dzierżawny. W kolejnym roku agencja nałożyła sankcję, bo nie mieliśmy umowy. Zapłaciliśmy czynsz wyższy o 25 procent.
Bo leżała odłogiem
Dziś ta grupa rolników z Rojewa grunty dzierżawi legalnie.
- Podniesienie opłat za bezumowne użytkowanie może sprawić, że wielu gospodarzy zejdzie z pól - dodaje Barczak. - Ale do każdej sprawy warto podejść indywidualnie. No bo za co karać rolnika uprawiającego ziemię, która leżała odłogiem?
Osoby, które bezprawnie uprawiają państwowe grunty często występują o dopłaty bezpośrednie. No i je dostają, bo Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie sprawdza do kogo należy ziemia, ale kto ją użytkuje.