
(fot. Wojciech Alabrudziński)
Zobacz, mamy gości - mówi Natalia do leżącej w łóżku, wychudzonej kobiety. Trudno uwierzyć, że jeszcze kilka miesięcy temu była piękną, uśmiechniętą blondynką. - Justynko, chcesz pić? - pyta Natalia starszą siostrę. Bierze do ręki strzykawkę, odkrywa kołdrę. - Przez tę dziurkę w brzuszku jest pojona i karmiona - tłumaczy włocławianka.
Dla 22-letniej Natalii Biegalskiej świat przewrócił się do góry nogami 6 września ub. roku, gdy jej siostra, Justyna, mama dwójki dzieci, wysiadając z pociągu uległa wypadkowi. Był makabryczny w skutkach: ciężki uraz czaszkowo-mózgowy, ostry krwiak podtwardówkowy prawostronny, krwiak nadtwardówkowy lewostronny, pourazowy obrzęk mózgu, pourazowe krwawienie podpajęczynówkowe, stłuczenie mózgu, złamanie kości sklepienia czaszki...
Odchodziła codziennie...
Justyna przeszła operację we włocławskim szpitalu. Leżała miesiące. - Zapadła w śpiączkę. Stan był tak ciężki, że codziennie kazano mi się z nią żegnać - mówi drżącym głosem Natalia.
Ale Justyna walczyła o życie. Po trzech miesiącach pobytu we Szpitalu Wojewódzkim przewieziono ją do lecznicy w Płocku. Stamtąd, wciąż niewybudzoną, młodsza siostra zabrała ją 2 grudnia do domu. Od tej pory dzień i noc zapewnia jej opiekę. - Wszystko w domu kręci się wokół Justyny - mówi Natalia. Trzeba ją często odwracać, dbać o higienę, karmić, poić. Włosy, zgolone do operacji powoli odrastają, ale wychudzone ciało długo jeszcze takim pozostanie. Justyna na bardzo bolesne przykurcze. Jest rehabilitowana przez pięć dni w tygodniu.
- Niestety, to za mało - przyznaje Natalia. Ma też świadomość, że równie ważna, jak dbałość o ciało, jest psychika osoby znajdującej się w śpiączce.
- Rozmawiałam o tym ze wspaniałym człowiekiem, profesorem Janem Talarem z Bydgoszczy, znanym z tego, że wybudził ze śpiączki wielu pacjentów - opowiada. - To on mi powiedział, że siedemdziesiąt procent sukcesu w wybudzeniu to psychika! Dlatego, tak jak dziś, przedstawiam jej gości, żegnam, gdy wychodzę do pracy i witam, gdy z niej wracam. Dużo do niej mówię i mam wrażenie, że Justyna mnie słyszy. Musi się obudzić, wrócić do nas. Czekają też na to jej dzieci...
Siostrzany dramat
Dla Natalii wypadek siostry był dramatem. Nie pierwszym w życiu. - Kilka lat lat temu zmarła nasza mama, która sama nas wychowywała - wspomina ze łzami w oczach. - Justyna adoptowała wówczas mnie. Sprawiła, że mogłam się wychować w normalnym, ciepłym dom. I tego jej nie zapomnę...
Los sprawił, że Natalia może się odwdzięczyć siostrze. Ale sama nie udźwignie tego ciężaru. Przyjaciele Justyny, w tym Andrzej i Łukasz Twarowscy, organizują zbiórkę pieniędzy, aby chora kobieta mogła być intensywniej rehabilitowana. - Może też uda się zebrać pieniądze na turnus rehabilitacyjny? - mówi z nadzieją pan Andrzej.- Będziemy wdzięczni za pieniądze i materiały opatrunkowe.
Konto w Banku ING "Obudźmy razem Justynę" nr 91 1050 1979 1000 0090 9291 6601.
Czytaj e-wydanie »