Czwartkowe zajęcia w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym "Światło“ zawsze przebiegają w radosnej atmosferze. Są instrumenty, pracownicy śpiewają i organizują zajęcia tematyczne. Podopieczni zakładu - osoby w stanie śpiączki - na przykład sadzą kwiaty w doniczkach. Jak to możliwe? Terapeuci trzymają dłonie "śpiących“ osób i wykonują z nimi powoli każdą czynność. Mówią głośno, żeby ich podopieczni mogli ich usłyszeć. Bo to właśnie tu, w Toruniu przy ul. Grunwaldzkiej, znajduje się jedyny w Polsce oddział dla osób w stanie śpiączki.
Będzie dobrze
Wczorajsze zajęcia były jednak wyjątkowe. Do zakładu przyjechało dwóch chłopaków - Adam i Radek - którzy właśnie tu się obudzili. Wczoraj usiedli w kole między swymi śpiącymi znajomymi i razem z nimi uczestniczyli w zajęciach.
- Stary, będzie dobrze - witał się z chłopakiem w stanie wegetatywnym (popularnie nazywanym śpiączką) Radek.
On wrócił do rodziny po siedmiu miesiącach. Wczoraj zachęcał do powrotu innych podopiecznych zakładu i rozmawiał z ich rodzicami. Bo wczoraj do Torunia przyjechali też rodzice siedmiu chłopców, którzy nadal są w stanie śpiączki.
Jadwiga Mirończuk, dyrektor zakładu, z uśmiechem na twarzy i łzami w oczach witała chłopaków, którzy jeszcze do niedawna byli "śpiochami“. Radek wszedł do zakładu sam, o kulach. Adam też powoli wraca do zdrowia. Co prawda nie ma jednej nerki i śledziony, czeka go jeszcze operacja serca, ale żyje.
Adam zapadł w śpiączkę po wypadku komunikacyjnym na trasie Bydgoszcz - Toruń. Spał przez pięć miesięcy. Jego mama zadbała o to, by chłopak jak najszybciej trafił w ręce rehabilitantów. Dzięki temu w dzień matki, dziesięć tygodni po wypadku, wypowiedział pierwsze słowo.
- Z czasem syn zaczął reagować na moje polecenia, wypowiadał słowa, ale nie było z nim kontaktu - opowiada mama Adama. - Dziś jest już z nami. Obudził się w lipcu przy mojej przyszłej synowej.
I był pewien, że jest marzec. Nie wierzył, że zgubił pięć miesięcy życia.
- Tego czasu po prostu nie ma - próbuje wytłumaczyć to, co czuł, gdy był w śpiączce. - Nic nie pamiętam. O czym pomyślałem gdy się obudziłem? Próbowałem zrozumieć, co się dzieje.
Radek przewrócił się na schodach. Miał krwiaka mózgu i zapadł w śpiączkę. Po siedmiu miesiącach zaczął reagować na bodźce. Dzięki temu rodzice i pracownicy zakładu wiedzieli, że słyszy i czuje. Dziś Radek chodzi o kulach.
- To było długie siedem miesięcy - mówi jego ojciec. - Czasami było tak, że syn zaczynał ruszać ręką, my czekaliśmy na kolejne kroki, a tu nagle koniec. Przestawał reagować. Nie mogliśmy wtedy się załamać, musieliśmy dalej wierzyć, że niedługo znowu zechce dać nam jakiś znak.
Obaj chłopacy wiedzą, że dostali wielką szansę. Nadal mają zajęcia z rehabilitantami i z logopedą. Plany na przyszłość? Normalnie żyć, być szczęśliwymi.
Pokazują, że słyszą
W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym "Światło“ wybudziło się już 17 osób. W tej chwili jest tu 24 podopiecznych.
- Wiele osób zrobiło postępy - opowiada Janina Mirończuk. - Zaczynają reagować na polecenia i mówić. Oni żyją, a w ich życiu uczestniczą rodzice. Naszym sukcesem są nie tylko te osoby, które się wybudziły, ale też wszystkie, które z nami są.
Wczoraj była też w Toruniu mama Marcina. Ona czeka na syna już pięć lat. Wierzy, że syn ją słyszy.
- Gdy mu czytam jakiś śmieszny fragment, Marcin się śmieje - tłumaczy. - Ma lepsze i gorsze dni, jak każdy z nas.
Ale samo czekanie nie wystarczy. Wie to dobrze Monika Skomra, fizjoterapeutka pracująca z osobami w stanie śpiączki. Wspomina Piotra, który też kiedyś był w ich zakładzie. Ciężka praca zespołu zaczynała przynosić efekty. Potem chłopak wrócił do rodziny. Przestał uczestniczyć w rehabilitacji, nie miał kontaktu z fizjoterapeutami, z logopedą i szeregiem innych specjalistów. Znowu jest w złym stanie. Pracownicy zakładu chcą, by tu wrócił. Bo tu "śpiochy“ mają dobrą opiekę.
Oni wrócili po innych
Sybilla WalczykAdam spał pięć miesięcy, Radek obudził się po siedmiu miesiącach. Wczoraj chłopcy przyjechali do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego "Światło“, by zmotywować pozostałe "śpiochy“ do powrotu i dać nadzieję rodzicom osób, które są w stanie śpiączki.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych”i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.
Zaloguj się lub załóż konto
Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.
Podaj powód zgłoszenia
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.