Grudziądzanie po derbowym zwycięstwie wybrali się do Gorzowa na trudny mecz ze Stalą. Gorzowianie byli żądni rewanżu po bardzo nieudanym meczu we Wrocławiu w weekend. Po raz kolejny w tym sezonie oglądaliśmy zmagania z deszczem. Gospodarze ratowali się plandeką, na chwile ściągnęli ją na poprawienie nawierzchni, ale przed meczem znowu trzeba było ją rozłożyć, bo zaczęło padać.
Po dwóch godzinach wreszcie się przejaśniło, gospodarze z pomocą kibiców zaczęli ściągać plandekę i tu niespodzianka: pod folią straszyły kałuże wody. - Newralgicznym miejscem jest wejście w pierwszy łuk i pierwszy łuk. Wewnętrzny pas tego łuku i na tym fragmencie toru są skupione prace. Było tam trochę mazi, być może plandeka gdzieniegdzie poprzeciekała, ten tor już raz przyjął opady - powiedział sędzia Michał Sasień w Canal+ Sport.
Nikt jeszcze nie przypuszczał, że najlepsze przed nami.
Przez kolejną godzinę trwały prace nad nawierzchnią, którym w milczeniu przyglądało się kilkuset najwierniejszych kibiców. Farsa za nic nie chciała się skończyć. Najpierw próbę toru trzeba było przesunąć z powodu awarii pulpitu sędziowskiego, potem na torze pojawili się wyłącznie gospodarze, bo grudziądzanie odmówili wyjazdu z parkingu, argumentując,. że tor jest niebezpieczny
- Różnica między próbą toru samemu, a ściganiem się w czterech, tym bardziej gdzie newralgicznym miejscem niestety jest wejście w pierwszy łuk. Tam najwięcej tej wody podciekło pod plandekę i to jest fragment bardzo przyczepny. Można odnieść wrażenie, że jechaliśmy z Kubą płynnie, ale tak naprawdę omijaliśmy ten newralgiczny punkt, bo musieliśmy go omijać - wyjaśniał przed kamerą Szymon Woźniak.
Przez blisko cztery godziny sędzia nie znalazł odwagi, żeby odwołać meczu. "Kpiny z kibiców", "parodia", co to za kompromitacja!" - komentowali fani w social mediach.
- Jakieś kartki, oświadczenia, krążą, telefony, cały czas jest gorąco. Przepraszam państwa, że państwo muszą tak długo czekać - wypalił w końcu przed kamerą Łukasz Benz, dziennikarz Canal+ Sport.
Ostatecznie chwilę przed godziną 22. sędzia ukarał obie drużyny walkowerem.
Michał Sasień dla Canal+ Sport: - Oczekiwałem oświadczeń kierowników obu drużyn po próbie toru. Stan toru oceniłem jako trudny, ale regulaminowy, podobne były opinie zawodników Stali. Grudziądzka drużyna odmówiła wyjazdu, potem obie drużyny zgodnie zaczęły twierdzić, że tor jest niebezpieczny i odmawiają udziału w meczu. Dlatego obie drużyny zostały ukarane walkowerem.
Żadna z drużyn nie zdobędzie punktu w tym meczu, w dwumeczu nie zostanie przyznany punkt bonusowy. Dodatkowo urzędowa kara dla GKM i Stali to po 300 tys. zł, a do tego dojdzie odszkodowanie dla telewizji.
