Ocean Atlantycki przynosi nam deszcz. Tak na Kujawach i Pomorzu przybywa wody i rośnie poziom rzek

Przelotne deszcze będą się jeszcze pojawiać, choć nie tak często jak w ostatnich dniach - popada we wtorek, piątek i sobotę.

- Taką aurę powoduje zachodnia cyrkulacja powietrza. To powietrze znad Atlantyku, gdzie utrzymują się niże. Wyż na wschodzie Europy jest za słaby, aby wpłynąć na pogodę w naszej części kontynentu – wyjaśnia toruński synoptyk Rafał Maszewski.

Warunki biometeorologiczne są niekorzystne.

Temperatura jest wysoka – we wtorek, środę i czwartek sięgnie w regionie 7 stopni Celsjusza, w piątek 8, w sobotę nawet 9. Noce z wtorku na środę i ze środy na czwartek będą jednak dość chłodne, możliwe są niewielkie przymrozki.

- Na razie, choć to dopiero kilkanaście dni, luty „idzie” na rekord ciepła. Do niedzieli średnia temperatura na południu regionu była o 5,7 stopnia wyższa od średniej wieloletniej, zaś na północy o 4,5 stopnia. Na południu Polski mowa jest nawet o 7 stopniach powyżej normy – wylicza synoptyk i dodaje, że do 19-20 lutego nie widać symptomów ochłodzenia.

Wydaje się, że dzieci i młodzież korzystająca z zimowych ferii szkolnych w województwie kujawsko-pomorskim nie zobaczą już do końca przerwy w nauce (do 25 lutego) śniegu.

Według pełnych danych zgromadzonych w ramach europejskiego programu Copernicus Climate Change Service - miniony miesiąc był najcieplejszym styczniem w latach 1991-2020, ze średnią temperaturą powietrza wynoszącą 13,14 stopni Celsjusza. Zarejestrowana średnia była wyższa o 0,7 stopnia oraz o 0,12 stopnia dla poprzedniego najcieplejszego stycznia w 2020 roku.

- W Polsce styczeń 2024 roku charakteryzował się średnią temperatura powietrza wynosząca – 0,27 stopni i należy go klasyfikować jako lekko ciepły To pokazuje, że globalne ocieplenie ma różne „realizacje” w skalach regionalnych i lokalnych” – skomentował prof. Mirosław Miętus, zastępca dyrektora IMGW-PIB.

Opady deszczu w naszym regionie nie są duże (zwłaszcza w porównaniu z południem i północą kraju), ale poziom wody w rzekach systematycznie rośnie.

Biorąc pod uwagę średnią z całej Polski jest to najbardziej mokry rok od 14 lat. W roku 2010 fala wezbraniowa przerwała wały przeciwpowodziowe w Świniarach na lewym brzegu Wisły w powiecie płockim i zalała kilkanaście wsi. Niektórzy uważają, że dzięki temu woda nie zagroziła województwu kujawsko-pomorskiemu.

Brak polderów lub zbiorników retencyjnych, gdzie w razie zagrożenia powodziowego mogłaby się rozlewać wiślana woda, to niestety wciąż nie poważny problem. Funkcjonujący od roku 1970 Zbiornik Włocławski (jedyny na kujawski i pomorskim odcinku rzeki) ma za małą rezerwę pojemności.

Na kujawsko-pomorskim odcinku Wisły stany wody są teraz wysokie lub nawet ostrzegawcze (w Toruniu, Fordonie, Chełmnie i Grudziądzu).

Na Brdzie notowane są stany ostrzegawcze, na Drwęcy wysokie. Natomiast na Wdzie zaledwie średnie, podobnie jak na Noteci przepływającej przez Gopło i Jezioro Pakoskie. Z kolei Noteć poniżej Nakła aż do ujścia do Warty jest już zdecydowanie wyższa i na kilku wodowskazach podniosła się do stanów ostrzegawczych, a chwilowo alarmowych.

- Na rosnący poziom rzek patrzymy z niepokojem, ale generalnie powinniśmy się cieszyć, bowiem tym samym wzrasta ilość wody w naszym środowisku naturalnym. Ostatnie lata, globalne ocieplenie klimatu i radykalizacja zjawisk pogodowych, każą nam przypuszczać, że w kolejnych miesiącach, zwłaszcza wiosną i latem, pojawią się długie okresu bez opadów, ciepłe, gdy parowanie będzie duże, wręcz suche, i wtedy zasoby wodne z jesieni oraz zimy mogą okazać się bezcenne – przekonuje Rafał Maszewski.