- Bo nad Biegunem Północnym i Skandynawią rozbudował się potężny wyż, który sprowadza do Europy, w tym nad Polskę zimne powietrze - wyjaśnia mgr Rafał Maszewski, pracownik Katedry Meteorologii i Klimatologii UMK w Toruniu. - Wcześniej mocno oddziaływał na Kanadę, północne rejony Stanów Zjednoczonych oraz na całą północną Azję. To świadczy o rozległości niżu.
Tak ogromny i długotrwały wyż to anomalia klimatyczna, choć oczywiście zdarzały się już na naszej szerokości geograficznej tak zimne marce. To, co dzieje się obecnie, może być spowodowane paradoksalnie globalnym ociepleniem klimatu.
Ocieplenie klimatu?! - Ocieplenie widać szczególnie dobrze w Arktyce. We wrześniu 2012 roku zanotowano tam najmniejszy w historii zakres strefy lodu. Gdy zaś lodu nie ma, słońce szybciej nagrzewa wodę i następują niespotykane wcześniej w tych rejonach ruchy mas powietrza. Cieplej jest też obecnie na Islandii i Grenlandii. Naukowcy coraz częściej zgadzają się z tezą, iż przy postępującym ociepleniu takie anomalie mogą stać się normą. To jednak na razie teoria. Sprawa wymaga szczegółowych badań, stworzenia modeli klimatycznych.
A co meteorolog może nam powiedzieć o nękających opadach śniegu? - Mroźne powietrze z północy przemieszcza się przez całą Europę nad Morze Śródziemne, gdzie tworzą się aktywne niże - wyjaśnia Rafał Maszewski. Później to wilgotne powietrze zakręca ku północy przynosząc obfite opady śniegu.
Dopiero po 10 kwietnia ociepli się, gdy z zachodu napłynie cieplejsze powietrze związane z głębokim niżem atlantyckim. Ów niż ma szansę odgrodzić Europę Zachodnią i Środkową od napierającego z północy wyżu. Ale wciąż mówa jedynie o szansie.