- Jej aktywa to 2,17 proc. całego sektora spółdzielczych kas i jest jedną z 40 na polskim rynku - mówi Mariusz Wielebski, rzecznik prasowy KSKOK. - Depozyty we wszystkich są, jak w bankach, chronione do kwoty 100 tysięcy euro (ok. 430 tys. zł - red.) przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
Klienci mieli w SKOK Wielkopolska 300 mln zł oszczędności. Będzie je można wypłacać od 13 lutego do 14 kwietnia w placówkach PKO BP, ale nie w jego agencjach. Aktualna lista oddziałów banku z adresami znajduje się na stronie www.pkobp.pl. Jeśli ktoś nie zdąży odebrać swojego depozytu w tym terminie, ma pięć lat, by zwrócić się w tej sprawie do BFG (od daty zawieszenia kasy, czyli od 3 lutego br.).
To kolejna spółdzielcza kasa, która bankrutuje. I tak. np. w zeszłym roku sąd ogłosił upadłość Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Polska, która w naszym regionie miała trzy oddziały - w Toruniu, Włocławku i Inowrocławiu. Klienci ulokowali w niej ponad 172 mln zł oszczędności. Wcześniej pisaliśmy o kłopotach 18 tys. klientów 30 oddziałów SKOK Kujawiak we Włocławku - również zbankrutował. Klientom trzeba było zwrócić 187 mln zł, bo tyle ulokowali w Kujawiaku.
Ten SKOK upada, a co z innymi? Pieniądze w nich są bezpieczne?
Jako pierwszy - w 2014 roku - upadł SKOK Wspólnota, który posiadał ponad 80 placówek i prawie 900 mln zł w depozytach. Rok później to samo spotkało SKOK Wołomin - był jedną z największych kas w Polsce.
Z BFG klienci SKOK odzyskali dotąd już ponad 3,5 mld zł. - Na ratowanie ich oszczędności składają się m.in. banki i ich klienci, którzy odczuwają to płacąc coraz więcej za podstawowe usługi, jak konta i przelewy. Bankom wzrosły składki do BFG - komentuje ekonomista Paweł Cymcyk.
