

A jak ANTYFUTBOL
Kamil Glik bez pytania stwierdził, że Polska jest jedną z najgorszych drużyn w tych mistrzostwach świata. Trudno się nie zgodzić. Wyłączając patriotyzm, grę Polaków można by wykorzystywać jako tortury podczas przesłuchań. Wolni, niedokładni, bez pomysłu, długa piłka i może coś z tego będzie. Nic nie było.

B jak BARK
Kontuzja Glika i jego powrót na boisko to jedna z piękniejszych historii polskiego mundialu, mimo fatalnego rezultatu drużyny. Uraz odniesiony tydzień przed rozpoczęciem mistrzostw mocno pokrzyżował plany Adama Nawałki. Wielce prawdopodobne, że z obrońcą AS Monaco zespół nie straciłby tak łatwo i w głupi sposób bramek z Senegalem i z Kolumbią. A i piłkarze lepiej by się czuli, mając na boisku kogoś takiego. To było widać w potyczce z Japonią, którą rozegrał w całości (wszedł też na ostatni kwadrans przeciwko Kolumbii). Glik zastanawia się nad dalszą grą w kadrze. Strach pomyśleć co będzie, gdy zakończy w niej karierę.

C jak CZYNNIKI
„Na naszą kiepską grę miało wpływ wiele czynników” - powtarzali po meczach polscy piłkarze, jakby umówili się w szatni. Jesteśmy w stanie w to uwierzyć. Kontuzje, brak regularnej gry albo nawet jej kompletny brak. To wszystko sprawiło, że Nawałka musiał szukać innych rozwiązań. I niewykluczone, że się w tym wszystkim pogubił. Zamieszał nie tylko składem, lecz także taktyką. Zamiast grać sprawdzonym systemem, w każdym meczu kombinował. Raz trzema obrońcami, raz czterema. To nie miało prawa się udać.