Ul. Modrzewiowa odchodzi od ul. Gdańskiej, vis a vis stadionu Zawiszy. Pod numerem 4 stoi tu niewielka kamienica, otoczona podwórzem. Posesję od ulicy dzieli chodnik szeroki najwyżej na 2,5 metra.
Przystanek tymczasowy, zmienił się w stały
Kilka miesięcy temu na tym wąskim chodniku, tuż przy furtce prowadzącej do budynku, stanął znak przystanku autobusowego.
- Zrobiono to pod osłoną nocy, więc nie miałam szansy zareagować - mówi Marianna Witarowska, właścicielka kamienicy.
Później nie protestowała, bo przystanek służył autobusom zastępującym tramwaje na czas remontu torów w ciągu ul. Gdańskiej.
- Uznałam, że skoro jest tymczasowy, to zniknie po remoncie i nie będzie problemu - tłumaczy Czytelniczka.
Remont jednak się skończył, a przystanek został, tyle że teraz stają tu autobusy linii 75. Pani Marianna od tygodni dotkliwie odczuwa jego obecność.
Śmieci i zablokowany wjazd
- Codziennie zbieram na podwórku i chodniku (właściciel budynku ma obowiązek utrzymywać porządek także na terenach przylegających do posesji - red.) mnóstwo niedopałków i papierów, rzucanych przez ludzi czekających na autobus - wskazuje, zaznaczając, że nie to jest największym problemem.
Obecność przystanku uniemożliwia mieszkańcom parkowanie na podwórzu. Wyjazd z posesji częściowo pokrywa się bowiem z miejscem postoju autobusu.
Auto za rogiem, zamiast przed domem
Najbardziej cierpi na tym Waldemar Kantorski, który porusza się na wózku inwalidzkim, a po mieście jeździ specjalnie przystosowanym samochodem.
Wcześniej stawiał go na podwórzu, by mieć go jak najbliżej. Jednak od kiedy przed budynkiem stoi przystanek auto musi parkować za rogiem i codziennie przebywać do i z niego kilkadziesiąt metrów.
- Parkowanie na podwórzu nie wchodzi w grę, bo nie zdążę bezpiecznie otworzyć bramy, wyprowadzić lub wprowadzić auta i zamknąć bramy, nie ryzykując, że nie nadjedzie autobus - wyjaśnia pan Waldemar i dodaje, że problem z tym miałaby także osoba w pełni sprawna.
Potwierdzają to pozostali lokatorzy budynku, którzy także nie parkują aut na posesji.
- Kiedy autobusu nie ma, to trzeba po sprintersku uwinąć się ze wszystkim, żeby zdążyć przed nim, a gdy jest - utrudnia włączenie się do ruchu - twierdzą.
Kiedy Marianna Witarowska rozmawiała z pracownikami Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej o lokalizacji przystanku, miano jej obiecać, że zostanie on przesunięty o... pół metra!
Drogowcy w końcu poszli po rozum do głowy
Mieszkańcy Modrzewiowej 4 złożyli więc do ZDMiKP oficjalny wniosek w sprawie przesunięcia przystanku.
- Kilkanaście metrów dalej zaczyna się kilkudziesięciometrowy pas zieleni, oddzielający ulicę od chodnika, który byłby doskonałym miejscem dla przystanku - wskazuje pani Marianna.
Pismo i interwencja "Pomorskiej" wywołały pożądaną reakcję.
- Po przeanalizowaniu sprawy zdecydowaliśmy, że w obecnym miejscu przystanek pozostanie tylko do połowy lipca - zapewnia Bogumił Grenz, rzecznik ZDMiKP. - Później przeniesiemy go w takie miejsce, aby zapewnić sprawną obsługę pasażerów i zadowolić mieszkańców.
Od autora
Szkoda, że drogowcy nie wpadli na pomysł właściwego umiejscowienia przystanku od razu, ale lepiej późno niż wcale. W końcu nie od dziś wiadomo, że logika nie jest mocną stroną urzędników.